No, jestem. Ech... stara jestem i głupia, wciąż jakoś wierzę w ludzi i wciąż się na nich zawodzę. Pecha jakiegoś mam albo w sobie jakiś feler, albo nie wiem co. W każdym razie znowu muszę cobie poukładać, a i tak wciąż będę powtarzać te same błędy..... Ale na szczęście są moje koty, Joachim mi mruczy do snu, Morfeuszek przytula się w nocy... a Gaja męczy prosząc wciąż o głaskanki...
Dziękuję za dobre słowo... Z jednej strony przestałam się dziwić sobie, że jestem takim trochę samotnikiem. Brakuje mi czasem ludzi i dokucza, że nie mam się do kogo odezwać. Czasem się boję, że jak zachoruję czy będę w potrzebie, to muszę liczyć tylko na siebie. Ale z drugiej strony im więcej ludzi wokół, tym więcej ryzyka z tym związanego. A ja się chyba do ryzyka nie nadaję... więc, jak to mówiła bohaterka jednego filmu - szara doopa. Troszkę się muszę dziś pożalić...
Dorotko-mam tak samo!!-z jednej strony brakuje mi kogoś obok,a z drugiej cieszę się,że pozbyłam sie pasożyta i zboczeńca,tylko czasem tak brakuje męskiego ramienia,na którym można się wypłakać,wesprzeć....
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz "Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"
Kropeczko, tylko ja mam tak ogólnie z ludźmi.... Tż na razie się sprawuje, chociaż staram się nie uzależnić. Raz już to zrobiłam - uzależniłam się od faceta i skończyło się strasznie. Ech... chyba dziś same pesymistyczne rzeczy piszę, więc poprzestanę ma czytaniu wątków...
no są takie dni i masz wrażenie, że otaczają Cię tylko pomyłki, błędy i nadziei brak.... A czasem to przychodzi bez wyraźnego powodu i jeszcze dołącza sie poczucie winy, że masz doła a powodu poważnego brak... I zimowa ciemna pora też nie nastraja radośnie. Ja nie lubię przełomu roku - okropnie nie lubię....
A koty to jak balsam na duszę - zawsze szczere i dobre, to prawda. przytulam