» Pon wrz 07, 2009 6:29
Re: Mój Pięciokot cz.9 Tymczas na pokładzie, panika w oczach.
Szósta rano, dzwonek... "Jedziesz po kota?" Ano, jadę - znaczy dorwali cwaniarę. Z mojego plecaczka transportowego patrzą wielkie, złote, przerażone oczyska. Cwaniara się boi. Postawiłam transporterek w łazience, otwarłam... Pięciokot zebrał sie powitać komisyjnie, każde po kolei wsadziło pyszcz do transporterka... Panna Capi wcisnęła sie w kąt... Miyuki zasyczała wrednie, po swojemu. Podsunęłam Pannie Capi kawałeczki mięska na miseczce... Po chwili jeden zniknął. Żadne z Pięciokota tego nie zeżarło bo one mają na misce full - ona widziałam że lizała. Poszłam tam przed chwilą - transporterek pusty, Panna Capi przeniosła się na regalik ze sraj taśmą i domową chemią. Nie ruszam jej. W transporterku jeszcze delikatnie pogłaskałam, ale nie chcę przeginać. Kuwety ma w zasięgu, miseczki też. Capi niemiłosiernie.