Dziś Malwinka miała wizytę kontrolną. Za największy sukces tej wizyty uznajemy to, że nikogo nie ugryzła ani nie podrapała

Spokojniutko pozwoliła się zbadać, zmierzyć temperaturkę, sprawdzić futerko.
Malwinka jest zdrowa, jedyne, z czym walczymy teraz, to zamorzenie. Ale i tutaj sukcesów nie brak: boczki są już wypełnione, żadnych wpadniętych boczków

, antybiotyku już nie podajemy, bo nie trzeba. Jedynie taki środek na trzustkę, ale przy skrajnym zamorzeniu powiększona trzystka to naprawdę pikuś i żadnego zagrożenia. Teraz będziemy się odrobaczać.
Acha, i czeszemy futerko. Bo długie, ale skołtunione i brzydkie. A Malwinka w ramach powrotu do zdrowia myje je intensywnie.
jeszcze trochę cioteczki i jak wstawimy zdjęcia, to żadna z Was nie uwierzy, że to ta sama kocinka
Jest jednak i coś smutnego. Na boku Malwinka ma zaschniętą, pokrytą strupem dużą ranę po uderzeniu. Niestety, na potrącenie przez samochód raczej to nie wygląda. I chyba jeszcze boli Malwinkę, bo w tym miejscu nie wolno jest głaskać.
Nie ma się jednak co smucić. Nie ma sensu wracać i rozpamiętywać tego, co się kocince przytrafiło. Bardzo proszę Cioteczki, żebyśmy się skupiły na tym, że Malwinka ma swoje schronienie, spanie wyłożone prawdziwym mięciutkim kożuchem TŻ-ta Pani Jadzi

, opiekę medyczną, najlepsze jedzonko, jakie można sobie wymarzyć, głaski w takich ilościach, w jakich Malwinka pozwoli bez ofiar śmiertelnych

i na przyszłość absolutną pewność, że już nic jej nie grozi.
a grzecznościowo wspomnę jeszcze o rudym kotku: ma swój domek zapewniony. Przez mniej więcej tydzień będzie rezydentem Pani Jadzi, bo musi dobrać do końca antybiotyk (był przeziębiony) i musi zostać ciachnięty, a po około tygodniu jedzie do domku z ogródkiem. Będzie miał bardzo odpowiedzialnych Dużych i miłą koleżankę. Ale jeszcze nie miał rudy okazji jej poznać, więc nie wiemy, jak przebiegną relacje

Duża jednak kompletnie ześwirowała na punkcie rudego, więc będzie dobrze
