Dzien zakręcony - kołomyja w pracy, po pracy 1.5 godz. w korkach podczas jazdy do dr.Lesiaka z wynikami. Mąz mnie uraczył na dzien dobry, niemal w progu wiadomością dnia - jest kupa!
W jego ustach brzmiało to jakby wygrał milion w totka, zważywszy, że do pracy słał mi sms-y bym poprosiła Lesiaka o coś na przeczyszczenie.
W sypialni powitało mnie już zyczajowe "mriau" Balbisi. Rzyciłam się do sprzątania: żwirek po całej klatce, wylany olej z pastą odkłaczającą... Otwieram klatkę i zaczynam sprzątac, wchodząc niemal do jej wnętrza. Ciut burczenia, więc zmęczona rzucam: "nie mam czasu na dyskusje, posprzątam a potem sobie poburczysz..." i dalej sprzątam. Burczenie ucicha. Kończę sprzątanie.
Teraz o interpretacji wyników. Wg Lesiaka nie jest to jeden zidentyfikowany problem, ale kilka możliwych. Piszę możliwych, bo dla pewności trzebaby zrobić dalsze badania, a to w tej chwili nie wykonalne .
Problem nr 1. - wysoki poziom hemoglobiny, może świadczyć o a) astmie, b) hiperwentylacji ze stresu (syczenie, fukanie, ziajanie).
Problem nr. 2 - mocznik i kreatynina - odwodnienie, trzebaby dzień po dniu dawać kroplówkę (niewykonalne, a raczej wykonalne, ale bez sensu, klatka dociskowa codziennie?). Mamy dopajać. Zaserwuję mleko i rozwodnioną śmietanę.
Probem nr. 3 - amylaza - prawdopodobnie stan zapalny trzustki, trzebaby pomacac przytomnego kota. Lesiak się nie podejmuje, ja też.
Wnioski ogolne - ograniczyć tłuszcze, karma nerkowa wskazana, ipaktina też, mięsko chude moze być (wołowina i drób), tuńczyk odpada.
Tyle na gorąco. Moze więcej popisze późnym wieczorem.