No, to trzecia noc w nowym miejscu już za Pysią..

W pokoju dalej jest porządek, Pysia nic nie zrzuca z półek, nie rusza kabli, nie rozwala papierów na biurku..

. Po prostu kot-ideał..

czasem tylko szuflady biurka są nieco wysunięte, bo Pysia poznaje okolicę..
Doskonale wie również do czego służy kuweta

i tak samo jak jej braciszek bliźniak - Ptaś, również zagrzebuje wszystko bardzo dokładnie. Ale, nie wiem, może nasypałam jej za mało żwirku, bo widocznie, czując jakiś niedosyt, przywlokła z drugiego końca kanapy miseczkę z chrupkami i pracowicie dosypała do żwirku..

Jedzonko znika w tempie błyskawicznym..

A mizianki powoli stają się codziennym rytuałem..

Tylko ja jestem coraz bardziej połamana i zdrętwiała...

bo ona nadal prowadzi "zakanapowy" tryb życia. Ale wreszcie udało mi się ją obejrzeć nieco dokładniej.. Już podchodzi do mojej ręki i strzela baranki..
Reszta kotów chyba się na mnie obraziła.. nie dają się głaskać i omijają mnie z daleka. Jeden Miś jeszcze nie traci nadziei i pracowicie skrobie łapką w zamknięte drzwi od pokoju.. Ale nie wiem na ile jeszcze mu starczy cierpliwości..
