Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3 do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 20, 2016 6:41 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Ha, emerytura w ogródku oliwnym gdzieś na greckiej wyspie to i mnie się marzy :) Nawet nie emerytura, klimatycznie na pewno mogłabym tak mieszkać, lubię ciepło ;)

I trzymam kciuki za produkcję zabawek, w sumie taka aktywność powinna być relaksująca i odprężająca.

A masz zdjęcie żyrafy? Żyrafy też lubię :D'\ ]]mnbhgu
j';klhm,. < a to napisał Rudy, bo mi wlazł na laptopa ;)

Yagutka

 
Posty: 1850
Od: Nie paź 01, 2006 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon cze 20, 2016 8:42 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Hahah, KatS, masz zajęcie chyba nie tylko na lato, ale i jesień i zimę :ryk:
I to jest to, o czym rozmawiałyśmy i masz mnie w całości, bo kocham takie niepotrzebne pierdółki, bo są śliczne! i jeszcze handmade! :1luvu:
A propos lata to u mnie się już skończyło, dziś jest jesień :smokin: Ale pogoda fajna, obudził mnie deszcz i tak sobie siąpi, jest melancholijnie.

Z Ciri jest bardzo mądra dziewczynka, że uratowała rybkę :201461

Proszę się chwalić na bieżąco z produkcji zabawek :wink:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon cze 20, 2016 10:18 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Uch, nie jestem jedyna, która zbiera i nie umie przestać z racji sentymentu :D
P.S. Mam specjalne pudełko z różnymi drobiazgami, które przypominają mi ważne chwile w życiu, jak np. dodatni test ciążowy, kiedy starałam się o syna ;)

Aia pisze:I to jest to, o czym rozmawiałyśmy i masz mnie w całości, bo kocham takie niepotrzebne pierdółki, bo są śliczne! i jeszcze handmade!

Ja do takiej świnki dopisałabym jeszcze fakt, że to od koleżanki z kociego forum, która śledzi losy mojej Tosi prawie od początku i też lubi kotki :D I że to ona dotykała tę włóczkę, a być może jej koty też ;) - gdyby świnka była zakłaczona - dodatkowy plus 8)
Ostatnio wpadłam na pomysł, by na działce posadzić krzew identyczny jak te, które rosły przy bloku, w którym się wychowałam (a są dość rzadko spotykane). Takie sentymentalne zwierzę ze mnie :roll:


Współczuję niesamowicie "pikniku nad wiszącą skałą" ;)
Mam nadzieję, że dziś już znacznie lepiej.

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon cze 20, 2016 10:25 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Emee pisze:Ja do takiej świnki dopisałabym jeszcze fakt, że to od koleżanki z kociego forum, która śledzi losy mojej Tosi prawie od początku i też lubi kotki :D I że to ona dotykała tę włóczkę, a być może jej koty też ;) - gdyby świnka była zakłaczona - dodatkowy plus 8)

TAK!

"pikniku nad wiszącą skałą" ;)


:ryk: :ryk: :ryk:
nie ma się z czego śmiać (bo też bardzo współczuję i mam nadzieję, że coraz rzadziej będą Cię łapać takie atrakcje), ale określenie :mrgreen: :ok:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon cze 20, 2016 11:20 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Yagutka pisze:A masz zdjęcie żyrafy? Żyrafy też lubię :D'\ ]]mnbhgu
j';klhm,. < a to napisał Rudy, bo mi wlazł na laptopa ;)

Czesć Rudy! :201461 Nieźle, już taka poufałosć, że wchodzi na klawiaturę? :D
Żyrafa nie jest realistyczna tylko taka raczej z kreskówki i wygląda tak (foto z policyjnej kartoteki, frontem i z profilu):
Obrazek
Nie ma jeszcze oczu, ta plamka nad mordką to cętka. Mis też nie ma oczu więc nawet go nie pokazuję bo wygląda wyjątkowo upiornie. Brakuje mi albo czarnej wełny, albo jakichs koralików/ gotowych oczu do przyklejenia. Dokupię i zrobię im porządną sesję zdjęciową :D

Aia pisze:Hahah, KatS, masz zajęcie chyba nie tylko na lato, ale i jesień i zimę :ryk:

Noo ale ja to lubię, zwłaszcza że ostatnio moja zwiecha czytelnicza trwa. Zabawki to taki dodatek bo generalnie mam na lato w planie duży koc na prezent. Więc po godzinach mogę sobie porobić jakies lwy czy inne misie ;) albo swinki :D

Aia pisze:Z Ciri jest bardzo mądra dziewczynka, że uratowała rybkę :201461

Przekazałam jej, przyjęła to z miną mówiącą "powiedz mi cos, czego nie wiem" ;)

Emee pisze:Ja do takiej świnki dopisałabym jeszcze fakt, że to od koleżanki z kociego forum, która śledzi losy mojej Tosi prawie od początku i też lubi kotki :D I że to ona dotykała tę włóczkę, a być może jej koty też ;) - gdyby świnka była zakłaczona - dodatkowy plus 8)

Toż to jak jakas relikwia :o :)
Kłaków nie ma szans uniknąc. Większosć wyjmuję, ale dużo wkręca się do srodka :roll:

Emee pisze:Współczuję niesamowicie "pikniku nad wiszącą skałą" ;)
Mam nadzieję, że dziś już znacznie lepiej.

Mój kolega nazywa to "rozmową z wielkim białym uchem" :lol: U mnie to tak na zmianę, raz lepiej, raz gorzej, ale generalnie póki mam tylko takie dolegliwosci to jest dobrze. Tylko zycie towarzyskie mie to rujnuje. Nieliczni wytrwali moje ciągłe zmiany planów, odwoływanie spotkań i inne atrakcje.

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon cze 20, 2016 11:30 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

KatS pisze:
Emee pisze:Ja do takiej świnki dopisałabym jeszcze fakt, że to od koleżanki z kociego forum, która śledzi losy mojej Tosi prawie od początku i też lubi kotki :D I że to ona dotykała tę włóczkę, a być może jej koty też ;) - gdyby świnka była zakłaczona - dodatkowy plus 8)

Toż to jak jakas relikwia :o :)
Kłaków nie ma szans uniknąc. Większosć wyjmuję, ale dużo wkręca się do srodka :roll:


Ja posiadam tylko relikwie w domu ;)

Wczoraj doszedł rysunek, który narysowała moja koleżanka - kupiłam nową ramkę i wisi :roll:

KatS pisze:Mój kolega nazywa to "rozmową z wielkim białym uchem" U mnie to tak na zmianę, raz lepiej, raz gorzej, ale generalnie póki mam tylko takie dolegliwosci to jest dobrze. Tylko zycie towarzyskie mie to rujnuje. Nieliczni wytrwali moje ciągłe zmiany planów, odwoływanie spotkań i inne atrakcje.

A tak też to nazywam :)
Współczuję. No ale... Tak czasem już jest... :(

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon cze 20, 2016 22:30 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Pozdrawiamy :D

Moje ogromne niedopatrzenie, nie dodalam nowego watku do ulubionych! Zgroza!!

Zyrafa boska:D
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9843
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Pon cze 20, 2016 22:42 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Zgroza, trwoga i ogólna klęska ;) :D
W imieniu żyrafy dziękuję :D

Jakos tak się dziwnie złożyło, że w sobotę kocia fundacja, ta sama której nieraz podrzucam jedzenie, organizuje kiermasz. I proszą o rzeczy na sprzedaż... więc chyba wiem, co się stanie z pierwszą partią zabawek. A jak nawet nikomu sie nie spodobają na tyle, żeby kupić i zasilić fundacyjne konto, to zawsze takie myszki przydadzą się kotom pod opieką fundacji :)

Żeby nie było za wesoło - czytam codziennie stronę schroniska z ktorego mamy Stellę... tylko dotąd w tym sezonie trafiło do nich 170 kociąt, a to dopiero czerwiec i przecież nie wszystkie kocięta są u nich, niektóre trafiają do innych organizacji - nie mówiąc o tych, które nie mają tyle szczęscia. Nie rozumiem czemu ludzie nie sterylizują swoich kotów :( Dzisiaj znaleźli 2 parki kociąt, jedna wyrzucona do kontenera na odzież używaną, takiego jak w Polsce z PCK, druga para zamknięta w pojemniku do recyklingu, z odpadami... źle mi się robi jak to czytam :?

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto cze 21, 2016 8:42 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Ostatnio p. Agnieszka, która ma DT (dom rodzinny Tosi) znalazła kotkę z kilkutygodniowymi kociętami. Kociąt jest chyba 5, z tego co pamiętam. Kotka jeszcze ich karmi swoim mlekiem.
I właśnie wczoraj zauważyła, że kotka-mama ma jakiś duży brzuch... Najprawdopodobniej jest w ciąży :(

W tym roku p. Aga sama, własnoręcznie złapała i wysterylizowała ok 300 kocurów i kotek... Kropla w morzu..



KatS pisze:Jakos tak się dziwnie złożyło, że w sobotę kocia fundacja, ta sama której nieraz podrzucam jedzenie, organizuje kiermasz. I proszą o rzeczy na sprzedaż... więc chyba wiem, co się stanie z pierwszą partią zabawek. A jak nawet nikomu sie nie spodobają na tyle, żeby kupić i zasilić fundacyjne konto, to zawsze takie myszki przydadzą się kotom pod opieką fundacji

Ta, mhm... Nie spodobają 8)
Super pomysł :)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto cze 21, 2016 8:51 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Mnie to też co roku przeraża :( Później tym 170 kociętom przecież trzeba znaleźć domy. Mniej więcej 170 domów... Liczby koszmarne. A ciemnota ludzka często załamuje.

Cudnie z tymi zabawkami się złożyło :D Ludziom się spodobają :wink:
oglądałam wczoraj tutorial, jak zrobić owce... wymiękłam... niby nic trudnego i pewnie jak już się nabierze wprawy to i przez sen można wydłubać, ale rozpracowanie dla mnie w którą pętelkę przełożyć szydełko :strach: Jakby mówiono do mnie po węgiersku :mrgreen:
Podziw :201494

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto cze 21, 2016 9:00 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Witam Kasiu !
Zwierzaczki cudne, bedzie duzo chetnych bo sa orginalne i niepowtarzalne, :ok: :ok:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26903
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 21, 2016 11:57 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Emee pisze:Ostatnio p. Agnieszka, która ma DT (dom rodzinny Tosi) znalazła kotkę z kilkutygodniowymi kociętami. Kociąt jest chyba 5, z tego co pamiętam. Kotka jeszcze ich karmi swoim mlekiem.
I właśnie wczoraj zauważyła, że kotka-mama ma jakiś duży brzuch... Najprawdopodobniej jest w ciąży :(
W tym roku p. Aga sama, własnoręcznie złapała i wysterylizowała ok 300 kocurów i kotek... Kropla w morzu..

Straszne :( A ludzie ciągle się upierają, że sterylizacja to wbrew naturze i że kotka będzie nieszczęsliwa, jak choć raz nie urodzi... to myslenie mnie zwyczajnie przerasta :( Nawet wsród moich znajomych - przyrodników psia ich mać, na zjeździe we wrzesniu musiałam słuchać historyjek jak to ich kotki młode zostały zagryzione przez psy ale ha, ha, na szczęscie dzieci się nie przejęły, bo "za rok będą nowe". Czujecie radosną historyjkę przy grillu? Na pytanie, czy słyszeli o sterylizacji - "no tak, tak, ale nie mam nigdy czasu". Suka tak samo - co roku robią na fb akcję poszukiwania domów dla szczeniaków.
A potem to ja wracam z takiego zjazdu jako ta dziwna od kotów :?

Aia pisze:Mnie to też co roku przeraża :( Później tym 170 kociętom przecież trzeba znaleźć domy. Mniej więcej 170 domów... Liczby koszmarne. A ciemnota ludzka często załamuje.

Tak, własnie jak o tym przeczytałam to mnie ta ilosć przytłoczyła, to przecież dopiero czerwiec, sezon w pełni i to tylko jedna z wielu organizacji przyjęła tyle kociąt... jedynie w Dublinie i okolicy. Cos strasznego. W Galway trochę pomagalam w akcji sterylizacji, niewiele bo nie mam samochodu a tam to koniecznosć, ale czasem jechałam jako dodatkowa osoba do łapania. I takie poczucie, że ten ogromny wysiłek całej grupy ludzi to tak naprawdę kropla w morzu, jest przytłaczające...

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto cze 21, 2016 12:23 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Gosiagosia pisze:Witam Kasiu !
Zwierzaczki cudne, bedzie duzo chetnych bo sa orginalne i niepowtarzalne, :ok: :ok:

Dzięki Gosiu! Oby się cos sprzedało, fajnie by było - potrójna korzysć, bo będzie jakis pieniądz dla kotów, dla jakiegos kota czy dziecka zabawka, a dla mnie przyjemnosć z szydełkowania.
Napisałam to i poczułam się jak jakas ciotka-klotka :roll:

Aia pisze:Cudnie z tymi zabawkami się złożyło :D Ludziom się spodobają :wink:
oglądałam wczoraj tutorial, jak zrobić owce... wymiękłam... niby nic trudnego i pewnie jak już się nabierze wprawy to i przez sen można wydłubać, ale rozpracowanie dla mnie w którą pętelkę przełożyć szydełko :strach: Jakby mówiono do mnie po węgiersku :mrgreen:
Podziw :201494

To jak z jazdą na rowerze - trzeba to załapać i potem już idzie. Nic nie musisz rozpracowywać, bo wszystko albo wiesz z zasady, albo jak są jakies odstępstwa od typowych reguł, to we wzorze jest informacja. Ja się nauczyłam szydełkować w szkole... nasza nauczycielka prac technicznych w podstawówce zwykle tłukła z nami pismo techniczne, rzuty prostokątne i tego typu cuda, ale od czasu do czasu miała zrywy na prace domowe. A to kisilismy kapustę, a to szydełkowalismy. A że ja wczesniej próbowałam się nauczyć robić na drutach i szło mi marnie, to szydełko było jak olsnienie - jakies takie dużo mniej skomplikowane :)
W sumie jak tak o tym myslę, to sporo zajęć, których wtedy nie lubiłam, teraz mi się przydaje. Nie znosiłam np. basenu a nauczyłam się tam dobrze pływać różnymi stylami. Techniki też nie cierpiałam a proszę jakie hobby dla mnie odkryła :ok:

Jeszcze chciałam zdać relację z kolejnego dnia z furminatorem ;)
Gdzies wyczytalam, że taka sesja cotygodniowego czesania powinna trwać z 15 minut. Nie wiem czy to prawda... w każdym razie moje dziewczyny lubią czesanie, ale nie az tak długotrwałe. Po paru minutach zaczynają atakować szczotkę, zwłaszcza Stella traci cierpliwosć, Ciri bardziej się relaksuje i pozwala na dłuższy zabieg. No więc czesałam je znacznie krócej przez 3 kolejne dni, z tym, że więcej czasu udało mi się poswięcić Ciri. A dzisiaj było czesanie ich starą szczotką: ze Stelli wyszło tyle samo futra co zwykle, z Ciri znacznie mniej. Czyli prawie naukowy eksperyment z zachowaniem próby kontrolnej w postaci Stelli ;) I chyba jednak furminator daje efekty. Będę dalej eksperymentować, choć ostrożnie, żebym ich nie przerobiła na łyse sfinksy :roll:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto cze 21, 2016 13:27 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Historyjka przy grillu super świetna... :roll:
Cóż.
Świata nie naprawimy. Możemy się jedynie wpieniać.

KatS pisze:W Galway trochę pomagalam w akcji sterylizacji, niewiele bo nie mam samochodu a tam to koniecznosć, ale czasem jechałam jako dodatkowa osoba do łapania. I takie poczucie, że ten ogromny wysiłek całej grupy ludzi to tak naprawdę kropla w morzu, jest przytłaczające...

Dlatego ja podziwiam takich ludzi, jak p. Agnieszka, czyli osoby biorące udział w ogólnej sterylizacji kotów.
Kropla w morzu, ale gdyby nie one, byłoby tych nieszczęść jeszcze więcej :|


Widzę, że furminator się sprawdza - a jak przy odkurzaniu? Widzisz jakieś zmiany?

KatS pisze:nasza nauczycielka prac technicznych w podstawówce zwykle tłukła z nami pismo techniczne, rzuty prostokątne i tego typu cuda, ale od czasu do czasu miała zrywy na prace domowe. A to kisilismy kapustę, a to szydełkowalismy.

Kiszenie kapusty? Serio? :D
Ale super :)
A tak w ogóle, ja wspominam zpt bardzo fajnie :)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto cze 21, 2016 13:54 Re: Stella i Ciri, dublińskie dziewczyny - cz. 3

Przy odkurzaniu na razie bez zmian, ale nie upadam na duchu, bo po pierwsze, dopiero dzisiaj pierwszy raz zauważyłam różnicę przy czesaniu i to tylko Ciri, więc pewnie jeszcze nie odczułam efektu. Jutro mam w planach większe sprzątanie, może akurat cos zauważę. A po drugie, ciągle pozostaje problem Stelli, która gubi więcej futra, a nie daje mi się porządnie wystarczająco długo poczesać. Ale opanujemy i to. Nie chcę jej za często nagabywac o to czesanie, bo znając jej charakter, jak się raz zrazi, to już w ogóle będzie przegrana sprawa ;)

Emee pisze:Kiszenie kapusty? Serio? :D
Ale super :)
A tak w ogóle, ja wspominam zpt bardzo fajnie :)

Serio serio, każdy musial przyniesć całą kapustę, poszatkować (i to z napominaniem, żeby nie kroić tylko szatkować ;) ), a potem elegancko upchnąć w słoiku z dodatkiem soli i kminku :D I to upychanie w słoiku to też był ważny element, bo musiała być odpowiednio ubita - to było sprawdzane!
Byłam w szoku, bo wyszła mi ta kapusta naprawdę smaczna :D
Jakies sałatki też robilismy, pamiętam :D

A na chemii w podstawówce robilismy domową musztardę i majonez, żeby obejrzeć w praktyce emulgację tłuszczu.
Na lekcji o alkoholach bimbru jednak nie pędzilismy...

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: misiulka i 118 gości