Jaka ona cudna
Identyczna jak Gucio

widać, że rodzeństwo.
Była ich piątka, dwie jednakowe dziewczynki - Tosia i Sonia i trzech braciszków - dwa rudo białe i Guciulek.
Z całej piątki tylko jedna siostra była całkiem zdrowa i jeden braciszek. Drugi z braci, ten rudo biały ma jedno oczko zarośnięte białą błonką (już w swoim domku).
Zdrowa siostrzyczka Sonia też ma domek i ten całkiem zdrowy rudo biały również bardzo szybko znalazł dom.
Tylko Tosia i Gucio - oni dwoje byli najbardziej chorzy i są w DT.
Kiedy popatrzę teraz na Gucia i Tosię, widzę jacy są szczęśliwi. Ale jak pomyślę ile się nacierpieli tam na działkach, to robi mi się strasznie smutno. Oczami wyobraźni widzę jak te kocięta, już opuszczone przez matkę, tulą się do siebie na mrozie, niedojedzone, takie bardzo chore, siedząc pod schodkami altanki na ziemi. To musi być strasznie okropne uczucie, nie wiem czy ja - człowiek byłabym w stanie to znieść będąc na ich miejscu.
A wiosną czekała ich niechybna śmierć, ponieważ zadomowiły się na działce mężczyzny, który tam likwiduje koty. Nie miałyby szans, w dodatku prawie niewidome.
Czemu te nikomu nic nie winne zwierzaczki tak muszą cierpieć
Cieszę się, że ich matka już jest wysterylizowana i przynajmniej ona już nie będzie rodziła.
A dla naszych dwóch kociaków Tosi i Gucia musimy znaleźć najcudowniejsze, bajeczne domki. Bardzo, bardzo tego pragnę, aby były tak stasznie kochane jak teraz i osoba, która je zaadoptuje, wynagrodzi im wszystkie cierpienia miłością bezgraniczną.