Jestem juz po wizycie z Tola u weta. Niestety z łapką było juz niby dobrze, a tu od wczoraj zaczęła lekko kuleć. Wczoraj wet zdjął usztywnienie, ale to tylko pogorszyło "sprawę". Tola "płakała" głosno za każdym razem gdy poruszyła łapką, nie stawała na niej, widac było, że ją boli i to bardzo. Moja malutka przychodziła do mnie i do mojego męża jakby chciała się poskarżyć
pomiaukiwala cichutko i przytulała sie do człowieka ...
Dzisiaj wet znowu założył usztywnienie - Toleczka była bardzo grzeczna, jakby rozumiała, ze to wszystko dla jej dobra

Nawet w drodze to weta tylko trochę pomiaukiwała, nie było juz darcia "japy" na całe osiedle. Podczas badania tylko "płakała" gdy ja bolało, a tak do dała sobie wszystko zrobic bez protestów. Łapka znowu usztywniona, leki przeciwbolowe dostala do domku, a w srode wizyta u chirurga. Zobaczymy co nam nowego powie. Mam nadzieje ze nie będzie źle ...
Kosteczki jakies malutkie jej się podobno poprzestawiały ciutke, ale tego sie nie operuje ... może samo się ustawi na swoje miejsce ....
