Dopiero wstaliśmy

Qua niezbyt mi pomaga w tym. To znaczy wpierw wstałam o piątej rano, Królewicz Bezowy spał słodko wtulony w podusię i nawet moje wiercenie się nie spowodowało otworzenia się kociego oczka, czy choćby najmniejszego mrugnięcia. Próbowałam zasnąć ale się nie dało. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Lekko zdegustowany Qua położył się na moich kolanach. Wreszcie uznałam, że idę znowu spać... no i obudziłam się jakieś 30 minut temu

wcześniej przebudziłam się koło 10. Pan Beza tym razem zamiast podusi wybrał spanie pod kołdrą, w pewnej chwili zrobił coś całkiem do siebie niepodobnego. Nie wpakował się na mnie, nie zajął połowy łóżka, poduszka nie była najfajniejsza na świecie. Spał pod kołdrą, a jak na chwilę się wyciągnęłam Qua wyciągnął się razem ze mną wtulając pleckami w mój brzuch. No i tak miałam słodko-rozespaną bardzo rozleniwioną, długą Białą Bezę przed sobą. Pan Beza wyglądał jak wcielenie niewinności. Przednie łapki miał wyciągnięte do przodu, a pyszczek wystawał spod kołdry. No i musiałam dłużej poleżeć.. no co zmieniło się w spanie do... teraz łazi i kombinuje. Wpierw wpakował mi się na kolana, teraz siedzi na łóżku wysyłając jednoznaczne sygnały.
Niestety nie wszystko u nas ok. Mała Di bardzo nam choruje, dzisiaj idziemy z nią do weterynarza, a Wiera, która niestety z różnych powodów musi mieć zmienione imię, też trochę w ramach ukłonu dla TŻta mamy, bo Jego córka ma na imię Weronika i skrót Wiera go razi (co dość zrozumiałe) ma nowe imię. Ja chciałam żeby nazywała się Shi - porównanie z angielską Oną jak najbardziej usprawiedliwione, ale Shi to jest też no rodzaj elfa czy raczej no istotki magicznej. Mama z Shi zrobiła Sziszę, a jak przyszedł mój brat to powiedział, że Ona ma już swoje imię - Gloria!

tak, tak wszystko ze względu na Madagaskar i ogromne podobieństwo do "Pani" noszącej to imię
