kalair: stresem dla Mikusia i tak byłby inny kot.
Jak Mikuś idzie do nowego miejsca, np. do mnie do Chojnic.. to Mikuś łagodnie podchodzi do Tosi... idzie i z nią "gada"
Zresztą.. on do nowych miejsc przyzwyczajony.. bo jeździ z nami sporo.
Jak ostatnio Kasia_1991 była u mnie z Bakalią, to w Mikusia coś dziwnego weszło i syczał, jeżył się, burkał.. i nie wiem, co tam jeszcze
A czekać i tak muszę, bo TŻ się na nowego kota nie zgadza.. do czasu, aż będziemy mieć swoje mieszkanie.
Miałam po prostu nadzieję, że mnie pocieszycie, że na pewno tak.. będzie lepiej.. aby było mi łatwiej to przeżyć.. a tu takie cosie...
