dziś dzień
nazewnętrzny był. Mieliśmy rano do lasu jechać, ale jakoś nam nie poszło, toteż po wycieczce do tesco i wypuszczeniu dzika wróciliśmy do domku i posiedzieliśmy kilka godzin na zewnątrz z piesami.
Lola jest baaardzo obowiązkowa

Benek zza płotu jest w porzo, ale jego kolega jest już niedobry i fart, że przyuważyłam, bo by chyba Lolka płot rozwaliła, żeby psiego nieprzyjaciela zagryźć. Poza tym niestety piłka znów wpadła pod auto - Ty już, Madzia, wiesz, co to znaczy

Chyba w poniedziałek podjedziemy do Ani

nie daję rady z Lolkową skórą

w ciągu pół dnia dziś - całe pachy czerwone

spryskuję ją systematycznie tym środkiem, co daliście, odkażam jak mogę, ale to pomaga na godzinę-dwie, potem znów się zaognia. Chyba oddam - o ile Anie przyjmą - ten Alervet. Nie otworzyłam go nawet - miałam dziś Białasa w tym wykąpać, ale po prostu wątpię, żeby to pomogło na te paszki, bo jeszcze chwila a pod lewą pachą żywa rana się zrobi

Nie wiem... może faktycznie już czas na steryd?
Głupio mi strasznie, że psica taka zaniedbana

ale próbowałam już chyba wszystkich mało inwazyjnych sposobów i dupa. Rastek jako pies stricte wieloowocowy jest jednak łatwiejszy w obsłudze...