W poniedziałek pod wieczór przyjechał do mnie oczekiwany nowy lokator.
Bardzo szybko się dowiedziałam, ze już właściwie miał mieć dom, ale pani jeszcze tego samego dnia go odebrała, bo miała złe przeczucia.
No czyż nie miało być tak, że jednak miał trafić do mnie? Co nam pisane, nie ucieknie

Przedstawiam zatem Tymianka:


Zdjęcia kiepskie, bo z lampą, ale za to model uroczy

I powoli koty go zaczynają akceptować... z Franiem się dzis w zabawie ganiali po mieszkaniu
Franio jeszcze nie całkiem przekonany, ale coraz mniej buczy, w nocy wpuszcza małego do sypialni, najbardziej go wkurza gdy mały je obok niego, dopiero dzisiejsza kolacja była zjedzona w pełnym towarzystwie, przedtem Tymianek jadał w przedpokoju, bo inaczej Franio mu nie pozwalał.
Na mnie Franio jeszcze obrażony, ale już mu przechodzi. Nie przyłazi na klate, ale miziać się daje.
Tośka obrażona też, głównie obserwuje małego i warczy lub prycha gdy uzna za stosowne. Kto by pomyslał, ramolka stara

Ale faktem jest, że mały przed Franiem ewidentnie czuje respekt, a Tośki nie boi się wcale, próbuje łapać ją za ogon, gonić, no ludzie, też bym na niego prychała

Z Franiem rano było tak:

A sam Tymianek... cóż, rozkoszniaczek

Wczoraj byliśmy się zaszczepić u dr Sierakowskiego, mały zdrowy, oceniony na raczej 5 niż 4 miesiące.
Dzielny, nie pisnął przy szczepieniu, tylko wsadzanie termometru w doopke się nie podobało.
Bawi się prawie non-stop, jak się nie bawi, to śpi. Kuwetę wyłapał po 5 minutach i spożytkował, drapak po kolejnych 10.
Odważny i ciekawski, i rozkojarzony jak typowe dziecko

Myszki i piłeczki morduje pracowicie, ale nagrać cieżko bo z kadru ucieka
http://www.youtube.com/watch?v=VFHspSMWVWg