Quazimodo, czyli jak Najbrzydszy z Pięknych Dużą prowadza...

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt mar 07, 2008 12:06

Malati pisze:
W ostatniej chwili dodajemy też filmik... kiedyś całość akcji uda nam się nagrać. Dla prawdziwych fanów, sceny lekko drastyczne:
http://pl.youtube.com/watch?v=ADn1lNcjIks


:strach: :strach: :strach:



:lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt mar 07, 2008 13:12

Ostrzegałam, że dość drastyczne.
No i chciałam zademonstrować sposób wchodzenia pod kocyk numer jeden. Co prawda nie jest najlepszy, bo kocio wielce zaspany był, ale widać też picassowskie kształty i brzunio przy którym moja mama twierdzi, że to nie tłuszczyk :roll:

http://pl.youtube.com/watch?v=v9cpcTGIJDE

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 09, 2008 16:43

Dołki, górki a końca nie widać.

Quazura od soboty, a w zasadzie piątku wieczorem ma całkiem niezły humorek. Przynajmniej tak to wygląda jak wracałam do domu ale też w sobotę wyszłam przed 8mą rano, wróciłam po 21szej. Kota mnie przywitała, później dziko biegała po łóżku za kawałkiem sznureczka. Zupełnie jak za czasów jak był trochę zdrowszy. Rano to ja go obudziłam nie udając, że śpię. Za to Quazi dokonał porażającego odkrycia. Postanowił sprawdzić czy Mikołaj robi podobnie do mnie (udaje, że śpi jak nie śpi) okazało się, że u nas to cecha rodzinna, a Mikołaj też jest wstrętnym udawaczem i nawet to, że wrócił późno z imprezy go nie usprawiedliwia. O 7.30 rano kot stanął pod drzwiami Mikołajowego pokoju i widząc, że drzwi są zamknięte magiczną formułę wypowiedział przyzywając strażnika drzwi (w tej roli gościnnie ja wystąpiłam), które niczym sezam się otworzyły ukazując śpiącego (czy raczej udającego śpiącego) Mikołaja. Kot wielce zadowolony wszedł do środka, zrobił obchód mrukoląc pogodnie. Wskoczył na łóżko powąchał Mika, a ten otworzył oczy potwierdzając słuszność teorii kociej i potwierdzając, że przez cały czas udawał. Po tym odkryciu trochę w sumie frustrującym, że z takimi dziwadłami w końcu kocia bestia mieszka, kocia bestia jeść poszła.

I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że niestety lewa dziurka jest cały czas we krwi chociaż katar już dużo mniejszy. Nie damy się kotu wychorować a jedziemy do weta (mimo kociego dobrego humoru) już jutro. Ta krew roztacza przede mną najstraszliwsze wizje i wywołuje te o których wolałabym zapomnieć z pamięci.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 09, 2008 21:22

Malati, jak ja mam katar to bardzo często z krwią - wynik przesuszonej sluzówki.

Trzymam kciuki za Quazka, a z tym spaniem to brak mi słów. Jak mozna tak kota w konia robić :? :?:

:lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie mar 09, 2008 22:38

No ja też podejrzewam, że właśnie z tą krwią to efekt tej przesuszonej śluzówki, ale ja mam jakąś obsesje... no i boję się krwi. Jej widok mnie normalnie wykańcza :oops: tzn. jak muszę to daję radę i działam w miarę w porządku no ale przy widoku krwi wyolbrzymiam i spodziewam się najgorszego ;)

Ze spaniem to Qua się dzisiaj na mnie zemścił. Wróciłam po zajęciach padnięta, włączyłam komputer żeby sprawdzić co na świecie sie dzieje (i o Mijce przeczytać!), a później stwierdziłam, że krótki reset z książką i herbatą z cytryną sobie zrobię, bo oczy niemal same mi się zamykały, a wieczorem na imprezę chciałam pójść. Tryb resetowania włączony Pan Beza widząc to do mnie przyszedł, na brzuchu mi się ułożył i zaczął mrukolić przymykając oczy. Czytanie książki stawało się coraz bardziej leniwe aż wreszcie zasnęłam.
Impreza nie była w sumie niczym specjalnym ;) posiedzieć w domu zawsze miło.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 09, 2008 22:57

Impreza czy rozmruczany kot nakolanach?

Ty byś się jeszcze zastanawiała?? :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon mar 10, 2008 9:22

Malati pisze:Ogłoszenie kocioluba:
Przy drukowaniu norm na Białobrzeskiej przestawiła im się matryca stąd tak "kosmiczne" wyniki. One są w tych normach w których są niemal ok.


czy w Warszawie było słychać łupnięcie i pufnięcie? chyba tak... to echo spadającego kamienia i wielkiego uffff...

:D
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 10, 2008 9:42

Inga no właśnie coś mnie wybudziło ze snu, zupełnie tak jakby ziemia zadrżała... myślałam, że to kwestia Grubego, który zeskoczył na ziemię ale teraz rozumiem, że niesłusznie go oskarżałam.

Gruby czuje się super. Dzisiaj wyglądał jak zdrowy kociak pomimo, że w ciągu weekendu nie dostał żadnego leku ani kroplówek. Krew z nochala też nie leci, więc... jak uważacie, że bardzo źle robię to piszcie, bo może źle ale nie idę z nim chwilowo do żadnego weta :roll: bo nawet ząbki (stany zapalne) same (!!!) ustępują i są dużo, dużo mniejsze. Będę podawać jeszcze Echinacee ale teraz zgodnie z zastosowaniem czyli co 3 dni. Pogubiłam się w tym wszystkim i tyle.
Ciągle się zastanawiam czy usunięcie zęboli było konieczne.... a wczoraj oglądałam filmik na którym było widać Quazurkowe kiełki i mam wyrzuty sumienia.

Marcia no pewnie, że z kotem. W końcu to wybrałam.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 10, 2008 11:25

Muszę odchudzić kota, wiem, że ciągle to piszę. Ciągle mam też ten zamiar, bo Qua lekkie problemy z tylnymi łapkami (tzn. z zadkiem ale nie badamy tego w żaden sposób bo i po co się i kota stresować jak na razie nie boli go to tak, żeby utrudniało życie) i dodatkowe dekagramy raczej na to jakoś idealnie nie wpływa. Tylko przy ciągłych dołkach i górkach zdrowotnych nie umiem tego zrobić. Jak choruje to je mniej więc go namawiam, żeby jadł. Jak zdrowieje to pamiętając, że nie jadł tak się cieszę, że na najmniejsze miau biegnę do miski i ją napełniam jedzonkiem. A Qua rośnie i rośnie, i niedługo przerośnie i Pampę, i Małą Di! Mam wybitnie słabą silną wolę. Tak samo jak sobie uświadomiłam, że Qua nigdy nie usłyszał "nie". Jest bardzo grzeczny, a jak robi coś czego nie chcę żeby robił to biorę go na ręce, przytulam i dana czynność się kończy.... :roll:

I zdjęcia z dzisiaj jak udało mi się pod kocyk zajrzeć:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 10, 2008 11:45

Kochany Qua!
Weź powiedz swojej Dużej, żeby przestała się bawić w paparazzi, bo to Jej ciągłe zaglądanie pod Twoj kocyk jest po prostu niestosowne. Czy Ty nie masz prawa do odrobiny prywatności? A Ta się wciąż pcha z aparatem, wyciąga Cię specjalnie spod kocyka żeby sfilmować, jak pod kocyk wchodzisz, odsłania go, żeby zrobić zdjęcie, co pod nim robisz... Ja tam zaczynam podejrzewać, że Ona chyba ma jakąś manię, tylko nie wiem na jakim punkcie: Twoim, czy tego niebieskiego kawałka materiału...
I nie wiem, czy wiesz, ale za Twoimi plecami znów odgraża się, że będzie Cię odchudzać :!: Wytłumacz Jej, że zdrowy kot to szczęśliwy kot, a szczęśliwy jest zawsze wtedy, gdy jest najedzony, więc jeśli zacznie Ci ograniczać pokarm - weź jej znów chluśnij katarkiem, niech czuje wyrzuty sumienia. Bo wiesz: jak byłeś w cięższym stanie, to się martwiła Twoim samopoczuciem, jak tylko Ci się polepszyło, to martwi się Twoim brzuniem... no tak stanowczo nie może być!
A poza tym, to trzymaj się tam dzielnie, wracaj do doskonałej formy, bo z autopsji wiem, że jak tylko odrobinkę gorzej się czuję lub wyglądam, to moja Duża mnie straszy wizytami u weta, tak więc wolę już sobie z niej żartów nie stroić, bo naprawdę gotowa jest mnie pakować w kontenerek i zabierać w te dzikie kolejki... Bierz ze mnie przykład i odpuść już swojej, przecież już ją stestowałeś, że Cię kocha... :D

Kumpel Ernest

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pon mar 10, 2008 12:47

A ja myslę, że Malati jest po prostu uzalezniona od zamartwiania się.

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon mar 10, 2008 15:02

tufcio :oops:

Marcia no bo każdy ma jakieś hobby....
Ale co nas ktoś odwiedza to mówi na powitanie zamiast "jaki śliczny kotek" - 'Ale on ma brzuch!", czasami mówią też "ojej jak on urósł". Nie skomentuje co powiedzieli moi przyjaciele jak zobaczyli Pana Beze ale chyba do tej pory są w szoku :roll: bo co ich odwiedzam to słyszę o brzucholku. No i szczytem było jak zaczęłam czytać wypisy z Białobrzeskiej i na jednym czytam "duży brzuch" :ryk:

Ale najbardziej mnie cieszą pufy przypoliczkowe jakie mu wyrosły! Są cudne takie do łapania :twisted:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 10, 2008 15:32

Malati pisze:tufcio :oops:

Marcia no bo każdy ma jakieś hobby....
Ale co nas ktoś odwiedza to mówi na powitanie zamiast "jaki śliczny kotek" - 'Ale on ma brzuch!", czasami mówią też "ojej jak on urósł". Nie skomentuje co powiedzieli moi przyjaciele jak zobaczyli Pana Beze ale chyba do tej pory są w szoku :roll: bo co ich odwiedzam to słyszę o brzucholku. No i szczytem było jak zaczęłam czytać wypisy z Białobrzeskiej i na jednym czytam "duży brzuch" :ryk:

Ale najbardziej mnie cieszą pufy przypoliczkowe jakie mu wyrosły! Są cudne takie do łapania :twisted:


To było w rubryce: cechy charakterystyczne?? :ryk: :ryk: :ryk:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon mar 10, 2008 15:36

MarciaMuuu pisze:To było w rubryce: cechy charakterystyczne?? :ryk: :ryk: :ryk:



No niee to było w rubryce "opis wizyty", a brzunio był całkiem normalny taki jak jest na co dzień. Czy raczej był, bo teraz brzunia to jest jakby trochę więcej :roll: wcale nie był zarobalowiony, o co pewnie chodziło.

Przy niekorzystnych ujęciach (przypomnę) Gruby wygląda tak:
http://img137.imageshack.us/my.php?imag ... 521vt2.jpg

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 11, 2008 1:04

Próbowałyście kiedyś sprzątać w wyjętych szufladach z biurka jak kot uznał, że to, że siadacie oznacza, że marzycie o tym, żeby wlazł Wam na kolana i wielce radośnie sobie mruczał oglądając coraz to nowe rzeczy? :twisted: Ja tak.
Qua to bardzo porządnicki kotek, uwielbia porządki. W czasie porządków na ziemi leżą takie fajne rzeczy na które tak fajnie się poluje. Na przykład taki długopis, przecież koty uwielbiają długopisy, przecież Duże są po to żeby taki długopis wyciągnąć spod łóżka jak tam wpadnie (całkiem niewiadomo jak, ale wiadomo, że trzeba zrobić niezłe odgruzowanie żeby zabieg wyciągnięcia móc przeprowadzić), albo popolować na takie pstryczki od teczek z miękkiego plastiku. Tylko te pstryczki niezbyt ruchliwe są więc lepiej polować na brzegi teczek ewentualnie pomagając w porządkach znaleźć swoją piłeczkę i z nią szaleć wśród sterty szpargałów. A jak się już porządkami zmęczy kotek, to wtedy właśnie siada się na tych kolanach. Niestety czasem Duża za bardzo się ruszała i wtedy trzeba było dać jej buziaka wspinając się ku górze, żeby ją spacyfikować. Plan wykonany w 100%.... no i pewnie byłoby łatwiej gdyby nie dwójka psich pomocników...


No i jeszcze pociągnę ten temat odchudzania nieszczęsnego. No to poddałam się, będę już tylko marudzić, że kota odchudzam, bo jest gruby. Gdzie tam, jaki tam gruby, on po prostu ma dużo włosów i mocną budowę. Mogę pomarudzić, proszę? Opisuję już o co chodzi. Poszłam z psami na spacer zostawiając kocią miskę pustą. Całkiem niezły plan mi wyszedł (wiecie no jak wet pisze w karcie wizyty "duży brzuch" to to jednak robi wrażenie). Niespodziewając się nadciągającego nieszczęścia łaziłam rozkoszując się piękną pogodą i razem z psukami (które nota bene też są na diecie, czy raczej są na diecie, bo jakoś tak no lepiej to znoszą tzn. no mniej chorują i tylko trochę je dokarmiam) wzdychałyśmy do przedwiosennego słońca. Czarne chmury nadciągnęły kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania. Z mojego pokoju wybiegła wściekła, mała biała beza i zaczęła miauczeć. Ja tego nie potrafię opisać, ale to był taki miauk, że pobiegłam do miski i ją napełniłam. Czasami rodzice mówią takim karcącym głosem do dzieci. No to tak było... znajomy mówi, że Qua przeraźliwie przypomina mu Garfielda, że jakby miał wskazać jakiś żywy jego obraz no to tadam mieszka on u mnie... (szkoda, że mi taka trochę gorsza rola się trafiła)

innymi słowy Quazi w nosie ma moje domysły, domysły lekarzy, ciężkie niewydolności nerek, guzy w mózgu, katary, popsute dziąsła (no bo zębów to dość mało), stresy psujące życie, możliwości wykrwawienia przez nos. Quazi czuje się całkiem nieźle, Quazi poczuł wiosnę. (a najbardziej w nosie to ma nadwagę, czy już raczej otyłość).

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, zuzia115 i 23 gości