Hej
Nie wiem od czego zacząć

M. mnie zaskoczył dzisiaj, bardzo zaskoczył. Zadzwonił z pracy i powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Za nic w świecie nie chciał powiedzieć co to za niespodzianka, choć prosiłam

M. z pracy wrócił z kociątkiem!

Pytam się Go czy to żart, czy jak?. Ano nie, żaden żart. Do sklepu przychodzi często na zakupy małżeństwo, którym podrzucono na podwórko w kartonie 6 kociąt. Odchowali je, zadbali o zdrówko i zaczęli szukać właścicieli. Powiesili na szybie w sklepie ogłoszenie ze zdjęciami kociaków. No i jedno kociątko było takie o jakim marzyłam od dawna - kolorowe. Rozmawiałam z M. o tym, że jeżeli będziemy chcieli w przyszłości adoptować kociaka, to chciałabym aby była to szylkretowa kicia, no i proszę!!!!

Dalej nie wierzę, Państwo kicię przywieźli do sklepu, dali trzy kartoniki mleczka dla małej ( mogę jej podawać, prawda? ), malutka jest odrobaczona. Nadal nie mogę w to uwierzyć, ale jednocześnie cieszę się, naprawdę!!!. Marcelek troszkę prycha, mała zresztą też!. Nie wiem jak to zorganizować, póki co za kuwetkę dla kici będzie służyło przykrycie od pudełka po butach, bo ona malutka jest, nie mamy w mieszkaniu drzwi do kuchni i do sypialni oraz dużego pokoju - jedynie w pokoju Wiki są drzwi i w łazience, więc przestrzeń dla małego kociaka spora, chyba za spora, prawda?. Póki co kicia jest w dużym pokoju, zamelinowała się pod kanapą, Marcel dołączył do niej

Chyba najlepiej byłoby póki co kuwetkę i miseczki wstawić do łazienki bądź pokoju małej i kicia tam na razie powinna być, prawda?. Poradźcie proszę

Wikusia nazwała kicię ....
TOSIĄ
