» Pon sie 05, 2013 20:00
Re: Bo koty muszą być...Szukam fachowca do osiatkowania balk
Byłam, byłam.
Dwa razy byłam, znaczy się.
Uwielbiam małe miasteczka, wszędzie jest blisko.
Jedyne miejsce, do którego jest daleko, to gabinet weta, niestety.
Idzie się 40 minut bez obciążenia. Czyli ok. 4 km. Z Gabrysią w transporterze jest co najmniej 2 razy dalej. A i słodki ciężar z każdym kilometrem coraz cięższy.
W jedną stronę podjechałam taksówką, żeby choć raz nie wparować do weta czerwona jak upiór i ociekająca potem. Ale reszta już na piechotę.
Gabryś obmacana i chyba już wszystko w porząsiu, natomiast mała czarna Nesca ma powiększone węzły chłonne i z oczu cieknie. kolejna wizyta w środę i proszę zapowiedzieć całej reszcie kociarstwa, że mają nie chorować, nie symulować i nie wypadkować, bo wtorek chcę spędzić jak normalny człowiek, a nie jak tragarz w tropikach.
Wracając z drugiej tury, już przy domu wstąpiłam do sklepu i prawie z niego nie wyszłam - nie trafiłam w drzwi. Troszkę ciemno mi się zrobiło przed oczami.