
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Ais pisze:Być może wybiorę się do Dominiki, chociaż dla mnie, bez samochodu, to cała wielka wyprawa. Na razie jestem nieco rozwalona ogólnie, i jakiekolwiek decyzje przychodzą mi z pewnym trudem. W sobotę raczej nie dam rady po jestem umówiona na spotkanie juz od 2 miesiecy, takie co to raczej przełozyć nie moge, ale jakbyś Beata jechała w piątek, to może dobry pomysł bym się z tobą zabrała....
Ais pisze:Beata, mi jest nadal niezmiernie cieżko - ale staram się to nawet na siłę z siebie wyrzucać, bo inaczej chyba bym pękła z rozpaczy...pisałam to pożegnanie i ryczałam, ale jakos czułam że musze, bo muszę dopuścić do siebie fakt, że jego nie ma![]()
Ais pisze:Beata, mi jest nadal niezmiernie cieżko - ale staram się to nawet na siłę z siebie wyrzucać, bo inaczej chyba bym pękła z rozpaczy...pisałam to pożegnanie i ryczałam, ale jakos czułam że musze, bo muszę dopuścić do siebie fakt, że jego nie ma![]()
Ais pisze:Dziękuję dziewczyny za wszystkie ciepłe słowa...
Tak za nim tęsknię, niby radzę sobie coraz lepiej, a jest mi coraz ciężej... nieodwracalność tego wszystkiego mnie dobijaTo trochę tak, jakbym do tej pory myslała, że jak się wycierpię, jak już swoje odpłaczę, to moje najukochańsze szczęście do mnie wróci
W pracy jest w miarę ok, ale wieczorami płaczę![]()
Miałam ciężki ten rok, smutny i stresujący, i jeszcze na zakończenie spotkało mnie to, co wydawało się najczarniejsze, najcięższe, i nie myślałam o tym w kategoriach najbliższych kilku lat, z przerażeniem myślałam że kiedyś do tego dojdzie, bo musi, ale nie tak szybko, nie teraz, zwłaszcza gdy Pędzlunio zacąał czuć się lepiej niejako długofalowo.
Czy to było słabe serduszko, że doszło do obrzeku płuc? Czy serduszko się osłabiło po narkozach przy cewnikowaniach? Czy niewykryta bezobjawowa niewydolność nerek? Czy coś jeszcze, czego ani ja, ani weci nie zauważyliśmy? Nigdy się nie dowiem, ale jest mi tak koszmarnie, tak niewyobrażalnie smutno, że on nie miał dane pożyć dłużej... Nie rozumiem tego, nie rozumiem, on był tak kochanym, tak absolutnie niesamowitym kotem, dlaczego.... ?
A nawet wtedy, gdy sobie radzę, czuję niestosowność tego "radzenia sobie" - bo on zasłużył na więcej, nie na to, bym sobie zaczęła radzić... Nie umiem tego nazwać, ale zle mi i wtedy, jak płączę i wtedy, jak jest w miarę dobrze.
A jednocześnie wiem, że przez choroby Pędzlisia i tą ciagłą troskę o jego zdrowie zaniedbałam nieco pozostałe kociaste, nie poświęcałam im tyle uwagi co jemu, i że to im powinnam poświęcać teraz cały czas, zwłaszcza Franiowi, który tak mocno przeżywa. Dostałam dziś od niego łapą po twarzy, biedak jest mocno nie w sosie
Tosia próbuje mnie pocieszać, kruszynka kochana. Przecież tę dwójkę też bardzo kocham, muszę się na nich skoncentrować...
Ais pisze:Ciekawa obserwacja: mam w domu dwie kuwety. Pędzlinio zawsze załatwiał swoje sprawy w prawej, Tosia w lewej, Franio korzystał z obu. Teraz, gdy zabrakło Pędzla, Tosia też już korzysta z obu. Jakąś umowę mieli?
Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek, zuza i 371 gości