Moje koty XVII. Rysia - guz listy mlecznej :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 19, 2015 14:42 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Wirtualnie to bezpieczne, w realu nie radziłabym tak się z Ignasiem spoufalać :)

No i don Ignacio znowu od rana nie je, tylko wodę pije. Myślę, że ten upał, ta duchota ma fatalny wpływ na jego krążenie i samopoczucie :(
Czekamy, jeśli nie zaskoczy, znowu do weta
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 19, 2015 16:23 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Oj Ignaś, nie strasz już i zjedz dla świętego spokoju.

Ja tam lubię piękne rzeczy, lubię otaczać się ładnymi przedmiotami, zapachami, doznaniami. Cieszą mnie zarówno podróże, jak i piękna torebka, czy ciuch. I materiał, uwielbiam piękne, szlachetne tkaniny,. :-)
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie lip 19, 2015 20:52 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Burza była wielce nędzna, ale zrobiło się bardziej rześko, więc Ignacio pomemłał, o dziwo odmówił wołowiny, skusił się na kurczaka.
Dużo nie zjadła, ale zawsze garstkę, no i ożywił się koteniek.
Obserwujemy, wyjazd do weta odroczony.

Bardzo mnie martwi ta fala upałów, on to fatalnie znosi :(
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 19, 2015 20:55 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Regata pisze:Ja tam lubię piękne rzeczy, lubię otaczać się ładnymi przedmiotami, zapachami, doznaniami. Cieszą mnie zarówno podróże, jak i piękna torebka, czy ciuch. I materiał, uwielbiam piękne, szlachetne tkaniny,. :-)

Ja też lubię :1luvu: Najpiekniejsze tkaniny, absolutnie boskie widzialam w Wenecji, Algierze i Port Saidzie.
Ale niestety zawód krawiec umarł :(

A ja mam 12 grudnia prawdziwy bal i problem z kreacją :x I nawet gdybym sobie taką zajebistą tkaninę kupiła, to i tak nie mam komu dać do uszycia :placz:
I mam nawet pomysł na kreację i co z tego?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 19, 2015 20:57 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

casica kobietą luksusową jest, wszyscy o tym widzą, więc bądź uprzejma Felin ze śpiworami w tym wątku nie wyskakiwać :mrgreen: Ty wyznajesz zasadę "Moja racja jest najmojsza"
Ja muszę przyznać, że również lubię dobre, markowe produkty. Lubię ładne przedmioty w domu i dobre kosmetyki. I torebkę Vouittona mam. Uwielbiam ją. Dostałam, bo nie było by mnie stać na kupienie jej.
Ale gdyby trzeba było rozłożyć rzeczony śpiwór w stodole i przespać (jedną :wink: ) noc, nie robiłabym problemów.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 19, 2015 21:00 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Wpienia mnie małomiasteczkowa mentalność - w szczególności w wykonaniu rodziny :evil:
Dziś się dowiedziałam od kuzyna, że ciotka jest niezadowolona albowiem sąsiadka z drugiej strony ulicy przestała jej mówić dzień dobry czemu winna jestem ja :roll:
A rzecz wyglądała tak, że kilka dni po przyjeździe, kiedy w najlepsze odbywały się przygotowania do jazzu dla mas, u ciotki w ogrodzie pojawił się maleńki kociak (może z 6-7 tygodniowy). Ciotki małż, który akurat kosił trawę, wystawił go inteligentnie za płot, ale kociak za chwilę był z powrotem i przestraszony przez psa ciotki, uciekł na świerk przed domem. Wtedy mnie zawołano, żebym go jakimś cudownym sposobem zdjęła. Najpierw wszakże trzeba było zagonić do domu wariującego psa. Potem wlazłam pod tą choinkę usiłując zobaczyć skąd maluch miauczy, a ciotka poszła do rzeczonej sąsiadki spytać czy to nie ich kociak.
(Tu muszę zrobić dygresję, że są to tacy ludzie, u których co roku jest kilka kociąt, które rzadko dożywają pół roku - a dwa lata to już niezły wynik. To od nich wzięłam Felixa, który zapewne nie przeżyłby następnych paru tygodni; pozostałe kocięta z tamtego roku "zniknęły" jesienią :evil: Sąsiadka to głupia menda, która kiedyś chwaliła się w pracy swoimi metodami wychowawczymi, czyli tym, że jak dziewczyny (córki) nie sprzątały w klatce chomika, to wrzuciła go do kibla i spuściła. Menda jest pielęgniarką, tak na marginesie. Koniec dygresji, bo mogłabym o tych dupkach jeszcze sporo niepochlebnych rzeczy napisać, a nie w tym rzecz.)
Podczas, gdy ja kiciałam i miaukałam pod tą choinką, przyszła z ciotką jedna z durnowatych córek; niosła ze sobą kotkę, domniemaną matkę kociaka, która jednak wystraszyła się hałasu (przez kilka dni ulicą przejeżdżało mnóstwo samochodów przywożących elementy sceny, toi-toiki, sprzęt nagłaśniający i co tam jeszcze). Panienka niezbyt chętnie i niezbyt efektywnie próbowała znaleźć kociaka wśród gałęzi i twierdziła, że oni nic nie mogą, bo koty mają pudełko (zapewne pusty karton) w szopce, ale kotka wynosi maluchy. Wtedy nie zdzierżyłam i powiedziałam, że jak się ma zwierzęta, to należy się nimi opiekować, a przy tej opiece, którą oni "zapewniają" to powinni poprzestać na tym gipsowym żółwiu w ogrodzie, bo tylko on jest w stanie ją przeżyć :evil: :evil: W końcu udało mi się malucha złapać. Kociak okazał się ich, został zabrany, a lala zapewne przekazała mamuni moją opinię i teraz mamunia rzekomo nie kłania się ciotce :roll: (Co ciekawe, mi się kłania :mrgreen: )
Nie rozumiem kompletnie czemu ciotce zależy, żeby babon jej się kłaniał ani nie rozumiem jak można latami patrzeć na rozjechane przed domem kocięta i nic nie zrobić pod hasłem "dobrosąsiedzkich stosunków" (wątpliwych zresztą, bo cała ta rodzina to buraki) :evil: :evil: :evil:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 19, 2015 21:19 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

ewan pisze:casica kobietą luksusową jest, wszyscy o tym widzą, więc bądź uprzejma Felin ze śpiworami w tym wątku nie wyskakiwać :mrgreen: Ty wyznajesz zasadę "Moja racja jest najmojsza"
Ja muszę przyznać, że również lubię dobre, markowe produkty. Lubię ładne przedmioty w domu i dobre kosmetyki. I torebkę Vouittona mam. Uwielbiam ją. Dostałam, bo nie było by mnie stać na kupienie jej.
Ale gdyby trzeba było rozłożyć rzeczony śpiwór w stodole i przespać (jedną :wink: ) noc, nie robiłabym problemów.

Dla mnie jest. I jakoś nie sądzę, żebym pod tym względem szczególnie różniła się od reszty populacji :mrgreen:
No i nie bardzo rozumiem dlaczego fakt przedkładania przeze mnie śpiwora nad drogie kosmetyki miałby ich posiadaczom w czymś przeszkadzać.
No chyba, że podskórnie czują, że posiadanie takowych to "marność nad marnościami" :smokin:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 19, 2015 22:00 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Ale przeciez nikomu nie przeszkadza fakt przedkładania przez Ciebie śpiwora nad drogie kosmetyki, tylko przez chwile sprawialas wrazenie, ze to Tobie przeszkadzaja kosmetyki, skoro mozna miec spiwor czy wycieczke :lol:
(potem wyjasnilas, ze to Twoje zdanie, wiec juz ok, rozumiem, o co Ci chodzilo-bo poczatkowo, przyznam sie, nie bylam pewna, czy twiedzisz ogolnie, ze sa niepotrzebne, czy tez chodzi o to, ze Ty nie potrzebujesz).
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Nie lip 19, 2015 22:02 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

felin pisze:Wpienia mnie małomiasteczkowa mentalność - w szczególności w wykonaniu rodziny :evil:
Dziś się dowiedziałam od kuzyna, że ciotka jest niezadowolona albowiem sąsiadka z drugiej strony ulicy przestała jej mówić dzień dobry czemu winna jestem ja :roll:
A rzecz wyglądała tak, że kilka dni po przyjeździe, kiedy w najlepsze odbywały się przygotowania do jazzu dla mas, u ciotki w ogrodzie pojawił się maleńki kociak (może z 6-7 tygodniowy). Ciotki małż, który akurat kosił trawę, wystawił go inteligentnie za płot, ale kociak za chwilę był z powrotem i przestraszony przez psa ciotki, uciekł na świerk przed domem. Wtedy mnie zawołano, żebym go jakimś cudownym sposobem zdjęła. Najpierw wszakże trzeba było zagonić do domu wariującego psa. Potem wlazłam pod tą choinkę usiłując zobaczyć skąd maluch miauczy, a ciotka poszła do rzeczonej sąsiadki spytać czy to nie ich kociak.
(Tu muszę zrobić dygresję, że są to tacy ludzie, u których co roku jest kilka kociąt, które rzadko dożywają pół roku - a dwa lata to już niezły wynik. To od nich wzięłam Felixa, który zapewne nie przeżyłby następnych paru tygodni; pozostałe kocięta z tamtego roku "zniknęły" jesienią :evil: Sąsiadka to głupia menda, która kiedyś chwaliła się w pracy swoimi metodami wychowawczymi, czyli tym, że jak dziewczyny (córki) nie sprzątały w klatce chomika, to wrzuciła go do kibla i spuściła. Menda jest pielęgniarką, tak na marginesie. Koniec dygresji, bo mogłabym o tych dupkach jeszcze sporo niepochlebnych rzeczy napisać, a nie w tym rzecz.)
Podczas, gdy ja kiciałam i miaukałam pod tą choinką, przyszła z ciotką jedna z durnowatych córek; niosła ze sobą kotkę, domniemaną matkę kociaka, która jednak wystraszyła się hałasu (przez kilka dni ulicą przejeżdżało mnóstwo samochodów przywożących elementy sceny, toi-toiki, sprzęt nagłaśniający i co tam jeszcze). Panienka niezbyt chętnie i niezbyt efektywnie próbowała znaleźć kociaka wśród gałęzi i twierdziła, że oni nic nie mogą, bo koty mają pudełko (zapewne pusty karton) w szopce, ale kotka wynosi maluchy. Wtedy nie zdzierżyłam i powiedziałam, że jak się ma zwierzęta, to należy się nimi opiekować, a przy tej opiece, którą oni "zapewniają" to powinni poprzestać na tym gipsowym żółwiu w ogrodzie, bo tylko on jest w stanie ją przeżyć :evil: :evil: W końcu udało mi się malucha złapać. Kociak okazał się ich, został zabrany, a lala zapewne przekazała mamuni moją opinię i teraz mamunia rzekomo nie kłania się ciotce :roll: (Co ciekawe, mi się kłania :mrgreen: )
Nie rozumiem kompletnie czemu ciotce zależy, żeby babon jej się kłaniał ani nie rozumiem jak można latami patrzeć na rozjechane przed domem kocięta i nic nie zrobić pod hasłem "dobrosąsiedzkich stosunków" (wątpliwych zresztą, bo cała ta rodzina to buraki) :evil: :evil: :evil:


Nie wierzę :roll: :roll: :roll:
Przepraszam, ale czy Tobie się coś w główkę czasem nie zrobiło 8O Może założysz własny wątek i będziesz w nim dyrdymały o gipsowych żółwiach wypisywać. Jesteś gościem, może wypada zapytać czy możesz zaśmiecać komuś wątek.
Weź może się już przykryj tym śpiworem.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 19, 2015 22:07 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

A to twój wątek jest, że się tak oburzasz?
Nie ma obowiązku czytania, tak btw.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 19, 2015 22:11 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Birfanka pisze:Ale przeciez nikomu nie przeszkadza fakt przedkładania przez Ciebie śpiwora nad drogie kosmetyki, tylko przez chwile sprawialas wrazenie, ze to Tobie przeszkadzaja kosmetyki, skoro mozna miec spiwor czy wycieczke :lol:
(potem wyjasnilas, ze to Twoje zdanie, wiec juz ok, rozumiem, o co Ci chodzilo-bo poczatkowo, przyznam sie, nie bylam pewna, czy twiedzisz ogolnie, ze sa niepotrzebne, czy tez chodzi o to, ze Ty nie potrzebujesz).

ewan najwyraźniej coś przeszkadza - ostatnio odnoszę wrażenie, że jakby najbardziej moja osoba, ale może to przez paskudną pogodę na wyspach :mrgreen:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 19, 2015 22:12 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

felin pisze:A to twój wątek jest, że się tak oburzasz?
Nie ma obowiązku czytania, tak btw.


I obowiązku pisania również, tak btw.
Ogarnij się kobieto :evil:
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 19, 2015 22:18 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

ewan pisze:
felin pisze:A to twój wątek jest, że się tak oburzasz?
Nie ma obowiązku czytania, tak btw.


I obowiązku pisania również, tak btw.
Ogarnij się kobieto :evil:

Znaczy wyrzucasz mnie?
Chyba się upiję z żalu :placz: :mrgreen:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 19, 2015 22:23 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

sorry, ale jakoś casica nigdy nie miała problemu z różnymi tematami na swoim wątku (w tym jego wyższość nad innymi ;-)), więc po co to oburzenie? Może niech sama decyduje.
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie lip 19, 2015 22:54 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

felin pisze:Znaczy wyrzucasz mnie?
Chyba się upiję z żalu :placz: :mrgreen:


Ależ absolutnie, tylko odrobinę taktu i rozwagi zalecam. Bo osobą nadającą ton temu wątkowi jest jego właścicielka, casica.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51 i 45 gości