olusiak81 złapaliśmy całą wysłaną nam pozytywną energię i już jej nie oddamy. Wzmocnimy naszą pozytywną energię i założymy hodowlę
Co do okazywania wdzięczności i miłości to ja bardzo kocham mojego koteczka ale to okazywanie to ten tamten

emocjonalnie to troszkę taki ślimaczek zaszyty w swojej skorupce (zupełnie jak ja). Tylko taki ślimaczek, że jak się zapuka to okaże, że lubi. Pomruczy, pogadoli to włażenie na mnie to był wyjątek. Qua jest dość niezależny i samodzielny np. przed chwilą przyszedł do mnie tzn. przeszedł po pokoju co jak się wczytać w znaki oznacza "teraz się mną zainteresuj". Oczywiście zainteresowałam się wzięłam na kolanka i co? I po 15stu minutach mogłam dalej pisać. Może to przyjście do mnie w sobotę to też kwestia tego, że jak czuł gładzenie to trochę zapominał o katarze. Katar to najpaskudniejsza rzecz na świecie, jak widać Qua też tak uważa. Ha! Jakby nie było jestem lepsza od kataru.
A Kajuś mam nadzieję, że na razie biega sobie radośnie ciesząc się znowu pełnią władzy w swoich małych łapinkach i znowu wskakuje na ponad metrowe murki. Może spotkał się z Dinksem i prowadzą swoje "walki" ku uciesze wszystkich innych zwierzaków. Oboje zdrowi i szczęśliwi.
I mamy wypis z lecznicy 7 stron zapisanych maczkiem
pisiokot właśnie my też na homeopatię się przestawiliśmy tzn. właśnie przed chwilką podałam Qua Echinacee Compositum (teraz bo niedawno wróciłam nawet głośnego miau sprzeciwu nie było). Co prawda tutaj było to mocno podyktowane "moją zachcianką" ale nasz wet powiedział, że warto spróbować. W sumie to on zaproponował jak zobaczył moją niechęć sterydowo antybiotykową (całe szczęście on nie lubi sterydów więc one nam nie grożą). Jutro go znowu odwiedzimy tym razem z wynikami. Co do choroby to ja wiem, że są wzloty i upadki, wiem, że może wyglądać, że panikuję. Jednak jestem jednego pewna, że wbrew pozorom nie panikuję i działam stosunkowo spokojnie. Wiem jak Qua wczoraj w nocy czuł. Wiem, że to teraz niby tylko katar ale znowu jest stan zapalny pyszczka co sprawia, że Qua nie może jeść... nawet chociaż jest ewidentnie głodny, podchodzi do miski zjada kęsa i odchodzi. A katar sprawił, że Qua ma zakrwawione dziurki od nochalka. Zakrwawione i zaglucone oczywiście, ale nastrój koci dużo, dużo lepszy. Kryzys minął i jest lepiej. Pisiokot czy u Was też było tak, że jednosalownik Quazka kichał krwią? Albo miał no zakrwawione wokół noska? Jutro spytam się o te "Twoje" leki mojego weta. Niestety jako, że tak późno Qua dostał Echinacee to nie bardzo będę widzieć rezultaty homeopatii na nim do jutra ale zawsze lepszy rydz niż nic.
Przed chwilą zastanawiałam się nad podaniem kroplówki, stwierdziłam, że trudno dzisiaj znowu będzie ale połowa dawki (tzn. dzisiaj w nocy) i rozmawiając z kumplem, który spytał się mnie czy śpię, co potwierdziłam skrupulatnie mówię, że mam dziwne sny - takie, ze z nim rozmawiam, że zastrzyk i kroplówkę kotu robię. Na co dostaję stwierdzenie,
"
ten twoj kot to juz chyba sporo przechodzil, pewnie by nie zauwazyl jakbys mu na grzbiecie zamontowala smiglo". Oficjalnie chciałam poinformować, że śmigieł, płetw nie będę Grubemu montować.
I chciałam podziękować tufcio za sprowadzenie mnie na drogę normalności i wyjaśnienie mi jakie są normy mocznika, bo ja już w panikę ogromną wpadłam przez pewne niedomówienie
A jak możecie posłuchać to polecam:
http://gniewomir.pinger.pl/m/131004/Gin ... pinski--Ja
Dodane później:
Chory Kizi Mizi jak tylko rozesłałam łóżko na nie wskoczył. Chciałam zobaczyć jak zareaguje na podkołdrowe potwory. Quazi 1, Podkołdrowe potwory - 0, upolowane, zamordowane. Po tym wielkim czynie podszedł do misek i usiadł przed nimi. Myślałam, że chce pić. Nie chce no to się zastanowiłam podsuwam suche, to nie to. No to został tylko Whiskas mokry, to jest raczej niezjadliwe sądząc po reakcji Pana Bezy (mądry chłopak!). Myślę, dorzucam suche do michy, tym razem Royal Canin dla wybrednych kotów (tak, tak to wpływ mojej mamy zlokalizowany u mnie w pokoju razem z 3 innymi paczkami jedzenia

) no i wybredna kizia mizia zjadła. Nie dużo, troszeczkę ale serce rośnie jak słyszę to chrupanie.
PS. Jak to możliwe, że jak śpię z homo sapiens sapiens osobnikiem męskim to wychodzi tak, że cała kołdra w pewnej chwili jest moja. Jak śpię z Felis silvestris catus płci męskiej, ten układa się w najdziwniejszym miejscu, czyli na środku łóżka na najczęściej zmiętej kołdrze i jak się budzę to jestem w wybitnie niewygodnej pozycji, za to Felis silvestris catus dalej leży jak leżał?