
Zwariować można z tymi kotami

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
casica pisze:Jestem po konsultacjach telefonicznych z dwoma wetami. Obecnym prowadzącym (młodym obiecującym wetem) oraz z niezmiennie prowadzącym naszym ukochanym i zaufanym od lat, który akurat ma przerwę bo jego lecznica ruszy prawdopodobnie 17 lutego.
Burza mózgów![]()
Na wstępie zaznaczę, że wg obu wetów, stan zapalny i bolesność stawów nie dawałyby leukocytozy na tak wysokim poziomie. Podwyższony poziom tak, ale nie aż tak.
1. Doktor Dawid chce iść w kierunku diagnostyki nowotworu, o takim paskudztwie jego zdaniem może świadczyć wysoka leukocytoza oraz podniesiona fosfataza zasadowa. Proponuje USG. Ja też wczoraj o USG myślałam ale nie mam koncepcji jak to badanie wykonać u Ignasia bez premedykacji. Stanęło na tym, że podjedziemy z Ignasiem, podamy antybiotyk - synulox nie convenię (żeby przy ewentualnej zmianie antybiotyku działanie jednego nie nakładało się na drugi), zależnie od wyników hormonów tarczycy, będziemy podejmować dalsze decyzje.
2. Doktor Jarek nie widzi w chwili obecnej podstaw do diagnostyki w kierunku nowotworu. A Ignasia zna bardzo dobrze, ostatni raz badał go w ubiegły wtorek. Raczej stawia na kwestie związane z kłopotami z wypróżnieniem, które mogą powodować i stan zapalny, i podniesiony poziom fosfatazy (bo jego zdaniem fosfataza nie jest aż tak dramatycznie wysoka, a poza tym twierdzi, że to przestarzały pogląd, który wszelkie podwyższenia jej poziomu kieruje na sprawy onkologiczne) oraz oczywiście brak łaknienia. Poza antybiotykiem zaleca laktulozę, co oczywiście zastosujemy.
Zamiast USG zaproponował RTG, które Ignaś zniesie niewątpliwie łatwiej. Jego zdaniem wiele się można z dobrego zdjęcia dowiedzieć, a przede wszystkim czy masy kałowe zalegają gdzieś w jelitach bo nie zawsze można je wyczuć w badaniu palpacyjnym. Nie ukrywam, że ta wersja bardziej mi się podoba.
Zależnie od wyników tarczycy, podejmiemy decyzję czy przejść na lek polecany przez feniks32
I to na razie tyle.
casica pisze:Problem z terapiami alternatywnymi polega na tym, że skutkują gdy się w nie wierzy. No i tutaj mnie masz
KotkaWodna pisze:a myślisz, że kot też nie wierzy? ;P
btw, mojemu Mamoniowi w jednym z ostrych stanów podczas jego zmagań z cholerną SUKą - w momencie, gdy ja wyłam z rozpaczy, a on z bólu, bo nie było jak pojechać do weta - noc, nie było całodobowej czynnej lecznicy, nie miałam żadnego środka p/bólowego, który mogłabym podać kotu - pomogła moja Przyjaciółka ze swoim znajomym - na odległość, "na zdjęcie" Mamonia przekazywali energię i kot w pewnym momencie po prostu ozdrowiał jak po lekarstwie - przestał płakać z bólu dość nagle, wysiusiał się w miarę normalnie i padł jak kawka spać.
ale wiem, wiem, jak nie wierzysz, to i nie uwierzysz....
felin pisze:casica pisze:Problem z terapiami alternatywnymi polega na tym, że skutkują gdy się w nie wierzy. No i tutaj mnie masz
Nie jest to prawdą.
Ale nawet, gdyby było, to nie Ty masz z nich korzystać, tylko Ignaś.
Spytaj go czy wierzy
edit: Btw, moim zdaniem, najlepszym dowodem na to, że takie rzeczy działają, jest fakt, że działają na zwierzęta. Im się nie da wytłumaczyć, że coś rzekomo nie działa - człowiekowi można wcisnąć wszystko.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Jacex123, Lifter i 16 gości