No i dobrze, że wąteczek zbiorczy kotków po przejściach

Magnolii powtórzę test - tylko to się chyba robi po 4-6 tygodniach (zapytam weta jutro).
To, że kotek na razie wygląda zdrowo, nie znaczy, że jest FeLV/FIV negatywny - znaczy, że póki co go nie atakuje, ale czy nie ma tego świństwa to trzeba testem. W schronie nie robią - Ruru jak poprosiła o to w schronie (na koszt prywatny nawet - nie schronu), to nawet testów wet tam nie miał i trzeba było czekać, aż załatwi. A jeśli ktoś ma więcej kotów, to taki test to podstawa przed wprowadzeniem kota do domu - bo jak miał kilka FeLV- i wprowadzi jednego FeLV+, to może mieć za chwilę wszystkie FeLV+ i żyć ciągle z myślą, kiedy zacznie się białaczka objawowa (a to może się stać przy pierwszej lepszej infekcji lub stresie). Oczywiście czasami są sytuacje podbramkowe i się ryzykuje, ale dobrze być świadomym, na co się naraża swoich rezydentów. Kotek może latami dobrze wyglądać, a być nosicielem wirusa i zarażać inne.
Magnolia wczoraj mi asystowała w łazience przy myciu zębów (zakradła się przez nie domknięte drzwi), a dzisiaj też cały czas od rana po mnie skacze (teraz się przykleiła do mojego ramienia i drzemie). Traktorzenie z ugniataniem to mam dużo razy w dzień i w nocy. No i już nie ucieka prawie w ogóle do tunelu pod łóżkiem - robi jeszcze chwilami oczy Kota w Butach ze Shreka na nowe dźwięki, ale na tym koniec. Po jutrzejszym wecie pewnie nie będzie tak pięknie, ale co zrobić. Rano już mnie nie budzi przed 6 - to znaczy nie skacze po mnie, ale szura chrupkami, co by głód zabić i do 6 na śniadanko doczekać.
Z dnia na dzień ładniej wygląda - bo już nie taka przerażona tylko raczej ciekawska i zadowolona. Ale te tylne nóżki to ma krzywe jakby na beczce siedziała (piłkarze takie czasami mają) - niemniej jednak ma je silne i sprawne, a to najważniejsze. Teraz wlazła mi pod kołdrę i tylko główka Jej wystaje - mruga do mnie tymi swoimi ślicznymi oczkami, ale już powieki ma strasznie ciężkie...
Myślę tak sobie o Mokate i Norbim - szkoda, że ich tu już nie ma: ale byłby gang czarnuszków! Aniołek też mi jakoś po głowie chodzi... na FB jest dziewczynka, która szuka domku - strasznie do Niego podobna i też tak straszliwie smutno patrzy... mam nadzieję, że jutro się okaże, że Magnolia dochodzi to siebie i jest lepiej niż było w morfologii, a biochemia się nie popsuła (no bo jak kotek nie je, to biochemia jest inna niż jak je i organizm musi przerabiać).
No i Magnolka przewędrowała na moje kostki - leży i wygrzewa pozostałości po wielokrotnych skręceniach stawów skokowych... mam drapieżnika u stóp

Żaby nie było za dobrze -
Karmel od Duszka się mocno pochorował i marnieje (kolejny biedniutki rudasek) - podejrzana trzustka... jest z nim niedobrze

...