Wróciłam dzisiaj do domu później niż zwykle i dałam Draniom w ramach zadośćuczynienia saszetki miamorki (idzie minimum 6 na raz, nie dziwcie mi się, że bywają tak rozpieszczane tylko od wielkiego dzwonu

). Prawdę mówiąc, zrobiłam to trochę z powodu wyrzutów sumienia: bo jedno
dziecko karmię miamorami na co dzień, podczas kiedy reszta może o takich luksusach jedynie śnić

... Zżarły. A teraz pousadawiały się na kanapie oraz na dywanie i siedzą - o, przepraszam, Maciek jeszcze nie siedzi: podszedł do misek z chrupkami i dopycha się sanabelle
A ja puchnę. Nie wiem, czy coraz bardziej (bo tak się czuję, ale może to tylko autosugestia), czy jestem spuchnięta cały czas tak samo - w każdym razie dzisiaj przez cały dzień w pracy, siedząc za biurkiem w nabitych do rozpuku dżinsach, miałam wrażenie, jakbym za chwilę miała pęknąć

Zapisałam się do dwóch lekarzy,
rzecz jasna na prywatne, słono płatne wizyty
, niestety dopiero na koniec lutego i pierwszą połowę marca - wcześniejszych terminów nie było

Oszaleję, jeśli cały czas będzie tak jak jest
(a lekarz też nie pomoże jednorazowo, leczenie zapewne potrwa kolejne kilka miesięcy
)
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie

Nunku[`] krowinko najpiękniejsza

Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]