izaA pisze:Kiedy ja się boję wody, mam młodzieńczą traumę, mocno się kiedyś podtopiłam na obozie harcerskim. Ja nie wierzę w moje możliwości

Ja topiłam się trzy razy. Porządnie. Raz na basenie, dwa razy w morzu. Płuca pełne wody, zielona woda przed oczami, śmiertelne przerażenie. Pierwszy oddech wodą jest straszny. Koszmar.
Ale nie dałam się. Nauczyłam się pływać z przekory i złości, kiedy byliśmy większą grupą nad jeziorem. Wszyscy popłynęli sobie skosikiem na inną część brzegu, zostałam tylko ja. Byłam najmłodsza i bardzo chciałam należeć do towarzystwa. Z desperacją wlazłam do wody. Udało się. Żadnym stylem, mieszanką żabki i czegoś tam. Ale dopłynęłam, ledwo żywa i zdyszana. Dziś nadal pływam czymś zbliżonym do żabki, ale idzie mi przyzwoicie.
Nie mogę zanurzać uszu, bo natychmiast wraca mi stare zapalenie ucha. Noszę soczewki, więc muszę pływać w okularkach, albo z zamkniętymi oczami. Nic mnie nie zniechęca
