Wczoraj odkryłam u siebie wielce niepokojące objawy. Siedziałam czytając artykuł o wolności Kosowa, kiedy przyszedł do mnie Gruby otarł się o mnie, odszedł krok spoglądając na mnie bardzo uważnie i stwierdził
- mrrriaał - skinęłam głową odrywając spojrzenie od artykułu, wyciągnęłam do Pana Bezy dłoń i potwierdziłam
- Ja też nie wiem co o tym myśleć
- mrriaał - wydawało się wielce zaciekawione
- ja chyba uważam, że to jednak dobrze, skoro mieli taką potrzebę. My też musieliśmy o wolność walczyć i wielu się to nie podobało - po tych słowach zapanowała chwila ciszy. Pan Beza podszedł do mnie ocierając się o moją rękę. Zaczęłam go gładzić co zaowocowało mruczeniem na cały pokój
- miau, miau
- może masz rację
- mrruuu - z akcentem wznoszącym
- to nie tak, a Ty masz już ogromny brzuchol. Wczoraj Magda z Sebastianem stwierdzili, że grubas z Ciebie nieziemski - cisza, a po niej
- miaaaaaal
- no nie martw się ja też uważam, że dzięki temu wyglądasz lepiej. No i zdziwili się jak powiedziałam ile ważysz
- mrrr - wejście mi na kolana i coraz głośniejsze mruczenie
- w sensie, że taki chudziak z Ciebie
- mrrr miaarl
- o nie jedzenia więcej nie będzie bo i tak tego nie przejesz - spojrzenie w oczy
- no właśnie, że tak
Rozmowa trwała dalej jak sobie uświadomiłam co robię..... gadam z kotem!!! Gadam z kotem i nie jest to monolog, a dialog! On mi odpowiada

(podkreślam na samym początku słowo stwierdził)...
no i niestety chciałabym mieć pilota do Quaziego. On non stop gada! Jak tylko wstanie gada, później chodzi i gada. Powoli nabieram przekonania, że coś z nim jest nie tak i nie ma jak go uciszyć. Nawet jak przez chwilę nie mówi to zaraz ta czynność powraca, o 6 rano jest to wielce uciążliwe. Niby słodki budzik, nawet bardzo słodki... ale no wiecie.