Dziewczyny, ja nie wiem...
laik jestem i jakoś mi nie idzie to porównywanie.
Zdjęcia są mniejsze niż poprzednie, a zdjęcia aparatem wyszły fatalnie, więc po południu polecę je zeskanować to wstawię. Może wtedy łatwiej będzie porównać.
Poza tym Kaszmirek znowu pokazał charakterek. O ile rtg poszło dobrzę, to zastrzyk z antybiotykiem juz nie.
Kolejny pan doktor, mimo naszych ostrzeżeń postanowił pokazać, że "nie z nim takie numery",że on potrafi sobie poradzić z małym koteckiem i... mały kotecek o mało nie odgryzł mu ręki, później podrapał go tak, że krew sikała na ściany a na końcu urwał sie nam z transportera i zwiał pod szafki.
Skruszony pan doktor wyciągał kotecka na kolanach, przy pomocy specjalnych rękawic.
A, niech se nie myśli, nie?
Kaszmir, mimo naszych obaw, całą tę historię zniósł nad wyraz dobrze, stanowczo lepiej niż pan doktor
Trochę marudził podczas podróży powrotnej, ale w domu od razu zażądał posiłku regeneracyjnego po dobrze spełnionym obowiązku
