
Dobre, ale koszmarnie zimne. Mnie gardło boli, więc całkiem to nie było moje ulubione jedzenie. Młodemu bardzo smakowało.
Mnie bardziej smakuje napar z rumianku.
Czarcie żebro mi się zbrzydło i teraz pije napar z rumianku. Bardzo dobre.
Pogoda była fajna. Park normalnie stał się mokradłem. wieeeelkie kałuże wody, psom się podobało. Musiało wszystko mocno pachnieć. Zgnilizną czy czymś równie interesującym, bo nawet Caillou chodziła po kałużach chętnie i wąchała intensywnie. Odrobinę się ubrudziła, ale nawet to jej nie przeszkodziło w wąchaniach.
Trochę skakała, trochę przeskakiwała.
Spotkaliśmy wielką grupę szczeniaków, z psiego przedszkola,i każdy chciał się przywitać z Caillou. nawet na początku to jej się podobało, ale jak została okrążona przez szczeniaki, cześć szczeniaków większych od niej, to już jej się przestało podobać.
Bardzo ładnie mijamy psy, to znaczy Caillou czasem się napnie, na widok psa, szczególnie dużego i czarnego, ale potem patrzy na mnie i odpuszcza.
Szczególnie, że mówię do niej wtedy pysk do przodu, i jak przejdzie bezgłośnie koło psa, bliżej czy dalej, to dostaje smaczka.
Kupuję parówki w mięsnym, różne, zdecydowanie bardziej jej smakują niż psie smaczki typowe.
Widziałam na spacerze kobietę, która pchała wózek z dzieckiem, na smyczy miała psa i jednocześnie patrzyła w telefon. Nie rozmawiała, ale jakby coś oglądała. I się nie wywaliła. Jaka wszechstronna.

Większość ludzi ma telefon przy uchu i gada do niego, a psa ciagnie za sobą. I gadają tak długo, bez końca. Gadają i gadają. Nie wiem jak może być im tak wygodnie.
Caillou się przeczołgała pod krzesłem dwa razy. Za parówką.
Umie, ale kombinuje jakby szybko obejść krzesło i dostać nagrodę, ewentualnie złapać nagrodę, a jednak się nie czołgać.
Ze Sweetie poszłam oddzielnie na spacer, bo Sweetie musi bieeegac, a że jest bardzo odwoływalna, no to na więcej jej mogę pozwolić. Poszłyśmy daaaleko. Tam gdzie tylko błoto i kaczki i mokra trawa i rzeka i wrony.
Sweetie wróciła ze spaceru z silnym rybim zapachem na sobie i padła zmęczona. Mało ludzi, dużo błota. Idealne warunki dla Sweetie.
Koty w porządku. Szapo je i chętny jest do jedzenia, sam się naprasza, gryzie duże kawałki mięsa. Jeszcze nie wazy tyle co Patmol czy Tymoteusz,ale one są bardzo ciężkie. Normalnie się zachowuje, normalnie skacze, normalnie się przemieszcza.
Wszyscy dostają codziennie tran. Psy uwielbiają, koty rożnie. Ale Szapo zawsze chętny na jedzenie.
Oswajam Elberta. Najpierw go głaszcze dwa razy, a potem dostaje smaczki.
