Mam wreszcie wolną chwilę w pracy, to się poskarżę. Na koty. Paskudne szkodniki
W sobotę wczesnym porankiem wracałam z miłej posiadówki u znajomych, rześka jak skowronek i w doskonałym humorze.
Weszłam do mieszkania, przywitałam futra, a ponieważ za godzinę miałam jechać na działkę, poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie kawy. A tam... mleczny potop
Cały blat zalany, część podłogi, pod szafkami...
Okazało się, że kochane koteczki zamieniły w durszlaki dwa kartony mleka stojące na blacie, do tego jeden przewróciły, i spowodowały powódź
W ten sposób zamiast porannej kawki miałam poranne latanie na szmacie i wciskanie się z nią pod szafki
Nigdy do tej pory mi takiego numeru nie wywinęły, niestety na pewno zechcą to powtórzyć, więc teraz nie będę mogła zostawić mleka na wierzchu nawet na krótko
Przerobię szkodniki na kapcie - dla lalek, bo to na pewno zrobiły kurduple-devony
Kitka by tak nie postąpiła
FluszakPluszak ma już mordercze plany wobec mnie, więc wstawiam kilka fotek z zamierzchłej przeszłości, czyli z kwietnia, z wizyty
Pięknooki:

Sexy białas:

Dwa koty i mysz:

Największy w kocim gangu:

I cud-kolorystyka:

I to na razie na tyle, zanim znów zapadnę w letarg
Aha, powinnam złapać kontrolny sik Kitki. I od prawie dwóch tygodni ani razu jej nie przyłapałam














