Quazimodo, czyli jak Najbrzydszy z Pięknych Dużą prowadza...

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro lut 13, 2008 15:44

Niee, no..., ja tylko tak sobie gadałam bądź co, sama nie odważyłabym się brać nigdzie żadnego kota. Jakby gdzieś prysnął, to bez szans na odnalezienie, chyba.

:wink: Aaa, o celnikach nie pomyślałam. Wzięliby, jak nic!
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Czw lut 14, 2008 10:21

malwina pisze::wink: Aaa, o celnikach nie pomyślałam. Wzięliby, jak nic!


No właśnie! Albo by mi jeszcze powiedzieli, że skarby narodowe wywożę czy coś :roll: A w ogóle to co rano jestem budzona przez kota/koty albo chociaż przebudzana. Dzisiaj w zamian za miaukuna mojego prywatnego kotka mojego TŻta weszła mi na plecy mrucząc sobie z wielką radością, że takie fajne miejsce udało jej się znaleźć. Jego kot zaatakował mnie zimnym nosem prosto w czubek mojego własnego.

Psy to jednak są fajne... przynajmniej nie mruczą... chociaż Mała DI jak był Dinks, była o to, że on mruczy wielce zazdrosna i sama próbowała mrukolić. Od tego momentu wiem, że to bardzo dobrze, że jednak psy nie mruczą. A może to tylko Didulka taka niemuzykalna wielce jest.


tworzę notki coby kiedyś własny wątek założyć i zmieniać tematy co 5 minut.

Inga motywuję Cię do pójścia do lekarza! Dzisiaj Walentynki czyli bardzo dobry dzień na leczenie się!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 14, 2008 16:30

Malati pisze:A w ogóle to co rano jestem budzona przez kota/koty albo chociaż przebudzana. Dzisiaj w zamian za miaukuna mojego prywatnego kotka mojego TŻta weszła mi na plecy mrucząc sobie z wielką radością, że takie fajne miejsce udało jej się znaleźć. Jego kot zaatakował mnie zimnym nosem prosto w czubek mojego własnego.

Skazana na koty...

To jak pojedziesz do Włoch, też musisz się dobrze rozejrzeć za jakimś futrem, czy się gdzie nie czai, cobyś rano znów nie miała niespodzianki
A'propos - kiedy wyruszasz?
I dalej a'propos :wink: - dobrej pogody życzę i uciech przeróżnych!
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Sob lut 23, 2008 2:44

No to ja już wróciłam :roll: właśnie przed chwilką... tak tylko napiszę, że jutro z rana jadę na Białobrzeską na sygnale. Nadżerki w mordzie powróciły.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 23, 2008 8:24

Malati pisze:... tak tylko napiszę, że jutro z rana jadę na Białobrzeską na sygnale. Nadżerki w mordzie powróciły.

Cholewa! :(
Biedny Qua, trzymam za Was kciuki. :ok:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Sob lut 23, 2008 8:40

Dziękuję!

Za godzinkę wychodzimy a teraz jeszcze tu siedzę, żeby nie pójść spać, bo pewnie jakbym zasnęła to sen sprawi, że na Białobrzeską nie dotrzemy. Qua dzisiaj obudził mnie o 7mej rano, ale to wina mamy. Wstała więc Qua musiał sobie pochodzić i pomarudzić, a marudzeniu nie ma końca, bo kot jest głodny! Gdyby nie to, że są nadżery i kot jest wściekły bo głodny jak nie wiem co (albo raczej jak Quazimodo na głodzie) to powiedziałabym, że wszystko ok. Humor ma super. Przyjechałam to oczywiście zaraz po odwiedzeniu wszystkich misek dostałam długą opowieść o głodzie kota i musiałam zaaplikować masę mizianek. W nocy dzielnie chłopak ze mną spał, a jak tylko otworzyłam oko zaczynało się mruczenie.. po prostu ideał nie facet. Swoją drogą to Kot nad koty gdyby tylko był zdrowy to ma lepiej pod opieką mamy niż moją. Przed kocimi miskami stoją 3 rodzaje karm, bo przecież Acana, którą zostawiłam na pewno nie jest dobra. Jak się dowiedziałam zakupy odbyły się jeszcze w dniu mojego wyjazdu.... i jest np. Royal Sensitive :roll: jakby Quazi odczuwał różnicę w tym co je... no ale nadżery kota wykończyły, a mama nienauczona kiedy zaczyna być źle przegapiła moment (co zresztą jest naturalne) kiedy zaczęło być jeszcze gorzej, suki wyżerały z kocich misek... i jedyne co mnie niepokoi to to, że nie wiem od kiedy Gruby nie je. Podejrzewam, że mógł przeżyć 2 dni na głodzie co mnie dość mocno martwi, pije wodę i niestety to wszystko co może. Wyjadł też sos z mokrego, które trochę poskubał ale jedzeniem trudno to nazwać. Ale tak pomimo tych nadżerek to jestem zachwycona oczkami, które oczywiście są troszkę zaniesione ale tylko troszkę, nic poważnego (przynajmniej na moje niewprawne oko) się nie dzieje.

No i będziemy kombinować, kupimy wzmacniacze organizmu nawet jakbym miała je Qua przedawkować.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 23, 2008 12:25

Ożesz,
Same problemy się na nas sypią... :(
Kciuki trzymamy.

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Sob lut 23, 2008 15:03

Sypią się okrutnie! Ja za Was też kciuki trzymam... sama trochę się uodporniłam. Niestety. Quazi zresztą też, humorek wcale nie najgorszy chociaż teraz dobry też nie jest. Bo pani wariatka uprać postanowiła kocyki! Kto to widział, żeby kocyki prać? Toż to niedopuszczalne, Kot nad koty wrócił do domu, obchodzi fotel przymierzając się do wślizgnięcia się pod kocyk... a tam kocyka brak, łaskawie Gruby wszedł do szafy i trochę razem ze mną pospał.

Co do mordki jest pewna zmiana to nie nadżerki a już "samo" bardzo silne zapalenie, temperatura w porządku, niejedzenie całe szczęście nie okazało się zgubne... chyba... bo prawdę powiedziawszy dzisiaj na Białobrzeskiej przyjęci byliśmy takim ekspresem przyjęci, że gdybym wypisu nie wzięła to do końca nie wiedziałabym co kotu się dzieje. Oczy nie wiem czy są złe czy nie, bo panią wet widzieliśmy 10 sekund ;/ po podaniu leków dowiedziałam się co kot dostał. Oprócz antybiola (Convenii), który już był grany dostał dzisiaj Gruby steryda i coś na wątrobę. Steryd był grany pierwszy raz... no i to mnie martwi po Dinksie (poprzednim kocie) samo słowo steryd brzmi dla mnie jak narzędzie tortur. Mam nadzieję, że pomoże. Podawanie leków było też ekstremalne, połączone z kroplówką, gdzie krzykom nie było końca... niestety część kroplówki wypłynęła... a wraz z nią pewnie któryś z leków ale jaki nie wiem. Porcja jedzenia na dzisiaj to był Dexafort, Ornipural, Convenia, Sol. Ringeri jakby nie było brzmi wielce egzotycznie i smakowicie. Gruby po powrocie i tak wolał suche ale jakoś idealnie to nie jest. W poniedziałek mamy się telefonicznie skontaktować, humor dobry ale zdrowie do życzenia trochę pozostawia.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 23, 2008 15:52

Malati pisze:Co do mordki jest pewna zmiana to nie nadżerki a już "samo" bardzo silne zapalenie, temperatura w porządku

Z czego się biorą te stany zapalne?, czy tego się nie da jakoś zdiagnozować?, jakimiś metodami zbadać? - ja się gucio znam ale zrozumiałam, że jest to stan zapalny śluzówki, tak? Jakieś przyczyny chyba muszą być gdzieś w kocie.
Wiem, jak pani wet może była zaganiana dziś, nie miała czasu z Tobą pogadać, to jesteś niedoinformowana.
Mam nadzieję, że wymyślą coś, żeby biedakowi nie nawracały (tfu, tfu, tfu, przez lewe ramię) te stany.
Trzymajcie się, ściskam nadal kciuki, a moje koty z braku kciuków, ściskają co tam mają.
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Sob lut 23, 2008 16:46

malwino z czego się biorą niestety nie wiadomo. Następnym razem jak na Białobrzeską pojadę (oby nie za szybko) zrobię testy na białaczkę, nawet dzisiaj chciałam zrobić ale w całym tym zamieszaniu i wrzaskuństwie Grubego nie zdołałam tego wykrztusić (jeszcze jestem trochę oszołomiona po powrocie - wczoraj do 12stej na stoku byłam szalejąc, po 13stej wsiadłam w samochód z 2 przystankami przejechaliśmy 1200 km i przed 3cią byliśmy w domu. Nie mogłam spać bo zaczęła się burza, a jeszcze zwierzakami musiałam się nacieszyć i pobawić się z nimi. Obudziłam się o 7mej, mój kręgosłup umierał dzisiaj sobie dzielnie, no ale jak się nie chciało kolejnej operacji to się ma... sorry to ten tego no takie moje żale, czy raczej chwalipięctwo - no a o 9.20 byłam w samochodzie gnając z rozkrzykunionym kotem na Białobrzeską, gdzie dużo wcześniej byliśmy wciskając się jako pierwsi pacjenci. Się chciało, się ma). Możliwe, że teraz ja zawaliłam, bo odstawiłam interferon czy raczej przez wszystko wokół jakoś go podawałam jak nie trzeba, momentami zapominałam... jest hipoteza, że to wpływ tego i dlatego testy białaczkowe robić będę, chociaż żegnając się na Białobrzeskiej (z takim chłopcem miłym może kojarzysz, jeden, młody pomocnik weterynarzy, on mi też Grubego oddawał po operacji generalnie no znamy się) życzyliśmy sobie, żeby za szybko nie musieć się oglądać :wink: po czym nastąpiło tłumaczenie, że w sensie nie personalnym ale Kota nad Koty to szkoda no więc...
Zmiany zapalne nawet nie wiem czy są na śluzówce, są jakby no na całych dziąsłach... czyli no chyba śluzówce. Niestety tego chyba nie da się wyczuć, a znam się jak Ty. Mam hipotezę, że to przez brak odporności, może coś tam jest niedoleczone, chociaż ja już gubię pomysły co robić, trochę bezradna się czuję, a nawet wielce co mnie strasznie frustruje. Za to dzisiaj odkrywam nowe talenty Grubego, czym mnie zszokował. Bo on raczej do kuchni nie chodził, bo po co? Jedzenie samo przychodziło do niego, zainteresowany też tym co tam się dzieje nigdy nie był. Dzisiaj po lekach, jest lepiej bo je, ale idealnie nie jest, bo widać, że go w mordeczce boli i je trochę mniej chętnie. Mama przyszła do nas i dała Qua mięsko, które ten mrucząc radośnie zjadł i jeszcze się wielce domagał, że chce dostać teraz natychmiast, a nie jak pokroję je mocniej. Więc dostał... chwila błogiego spokoju i odpoczynku. Siedzimy sobie dalej, ja czytam książkę. Nagle Gruby się zrywa biegnie pod drzwi, zerwanie nastąpiło w momencie w którym zaczęło się bicie mięsa przez mamę! Jak dla mnie to szok, bo nie myślałam, że on nawet rozpoznaje ten dźwięk. Jak tylko wbiegł podbiegł pod mamine nogi i sobie miauknął. Ma ukroiła mu kawałek, ja go skroiłam na mniejsze, a w tym czasie Jaśnie Królewicz próbował całego kotleta mięsnego upolować.

W poniedziałek postaram się czegoś więcej dowiedzieć, a na razie jeszcze osłonie Qua dostawać będzie Lakcid coby jałowy w pełni nie był.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 23, 2008 17:20

Zu, ja nawet nie myślałam o białaczce, ani o niczym podobnie okropnym. Wydaje mi się, ze czasem błaha (w sensie łatwa do usunięcia) przyczyna może dawać takie "uprzykrzne" dolegliwości. I nie zwalaj na siebie odpowiedzialności; a to interferon odstawiony, a to wyjazd i mama nie zauważyła..., są rzeczy niezależne od okoliczności. A cudownej mocy interferonowi też bym nie przypisywała. W każdym razie nie w każdej przypadłości kociej. I to że go odstawiłaś - nie sądzę żeby zaważyło na czymkolwiek.


Malati pisze:...Siedzimy sobie dalej, ja czytam książkę. Nagle Gruby się zrywa biegnie pod drzwi, zerwanie nastąpiło w momencie w którym zaczęło się bicie mięsa przez mamę! Jak dla mnie to szok, bo nie myślałam, że on nawet rozpoznaje ten dźwięk.


Ja ze swoją byłą kotą miałam podobnie - jak chciałam ją skądsiś wywabić, to wystarczyło, że postukałam w deskę do krojenia :D
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Sob lut 23, 2008 19:02

Tzn. z tym interferonem to nawet w karcie mamy takie zapytanie wpisane, że może jego "odstawienie" dało taki wynik. Czyli wtedy chyba by wskazywało na obniżenie odporności. Ale dzięki za pocieszenie, bo ja się momentami czuję bezradna, zwłaszcza że dzisiaj po lekach jest lepiej... ale nie jest całkiem idealnie tak jak zazwyczaj było.

Z tym biegiem do mięsa to ja nawet nie wiem o co chodzi, ale fakt faktem, że jak tylko zawołam Gruby biegnie radośnie czekając aż w mordce znajdzie się surowe mięsko. A przyznam jeszcze, że po powrocie jak tylko Królewicza zobaczyłam to stwierdziłam, że jest nieprzyzwoicie brzydkim kotem. Może też dlatego, że na wyjeździe non stop słyszałam jakiego to brzydkiego kota mam, a wszyscy wokół oczywiście musieli usłyszeć, że mieszkam z Quazimodo (zmieniam imię, ojj zmieniam) opowieści snuł oczywiście mój tato, który z nami nie mieszka no ale Grubego poznał. Ale dzisiaj mama stwierdziła, że Gruby wygląda dużo lepiej. Nie ma to jak antybiotyk, steryd i kroplówa ;) mi też się dużo ładniejszy wydaje. Dlaczego piękny nie jest to muszę zrobić jego całościowe zdjęcie zrobić.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 23, 2008 20:06

Malati pisze:Dlaczego piękny nie jest to muszę zrobić jego całościowe zdjęcie zrobić.

Oj podpadnę Ci chyba dzisiaj na dobre, bo Ci się ciągle przeciwstawiam, ale znów:
Nie ma brzydkich kotów! I basta! :mrgreen:
Już Leonardo d.V. to powiedział: nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem natury.
A on wiedział co mówi :twisted:
I miał na myśli Bezę też. :D

Bezuniu, zdrowiej kotku!!!
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Sob lut 23, 2008 20:22

malwina pisze:Nie ma brzydkich kotów! I basta! :mrgreen:
Już Leonardo d.V. to powiedział: nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem natury.
A on wiedział co mówi :twisted:
I miał na myśli Bezę też. :D


Jak żył d.V. to nie wiedział jeszcze, że powstanie abstrakcjonizm i że zainspiruje niektóre koty, które pójdą w ślady Picassa czy Dali :roll:

Bezunia nie może zdrowieć w pełni, bo kocyk się jeszcze suszy. Za to jest troszkę nadpobudliwy i zajął moje poduchy (3!) leżące sobie na łóżku jakbym miała ochotę się zdrzemnąć. Jakbym miała to sobie mogę głowę na kocyku położyć i cieszyć sie powinnam, że bana na kocyk nie dostałam (a powinnam bo żeby tak kocyk uprać i zastępstwa nie załatwić).

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 23, 2008 21:02

Malati pisze:Jak żył d.V. to nie wiedział jeszcze, że powstanie abstrakcjonizm i że zainspiruje niektóre koty, które pójdą w ślady Picassa czy Dali :roll:

:ryk: Obrazek
No to w najgorszym razie, skoro się tak upierasz, musisz przyznać, że masz kota w bardzo dobrym stylu :D

Malati pisze:...bo żeby tak kocyk uprać i zastępstwa nie załatwić).

O, to, to :mrgreen:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości