Kurcze, chyba ostatni post czytałam niezalogowana, bo nie przyszło powiadomienie o nowych..
Tak, ja się Iglakiem zainteresowałam już zimą, już wtedy mnie zauroczył. Tylko TŻ ani słyszeć o trzecim kocie nie chciał

A ponieważ zależy mi, aby sam się zgodził, nie poprzez wymuszanie, to zostawiliśmy ten temat... Potem się sporo działo wiosną i latem, m.in. pierwsze w życiu szczeniaki i nie wracałam do kwestii trzeciego kota. Ostatnio zobaczyłam ogłoszenie, że jest ok. roczna kotka bengalska rodowodowa do adopcji. Miała być hodowlana, ale hodowca rezygnuje jednak z pewnej liczby kotów itd... I zostala jeszcze jedna. Jako, że jako hodowlana, to była niewiele z człowiekiem oswajana (znam argumenty, dlaczego, ale szczerze mówiąc jakoś mnie nie przekonują...), jest więc dość dzika, strachliwa. No, i zainteresowałąm tematem TŻ, okazało się, że tym razem nie ma sprzeciwów

A mnie po głowie ponownie intensywnie zaczął dreptać Iglak...

No bo co z tego, że rasowa kotka, nawet całkiem ładna, skoro Iglaka "znam" juz tak długo i o wiele bardziej zadomowił się w myślach

I też troszkę dziki, lubię wyzwania i lubie dzikie zwierzęta

Na dodatek Iglak nie może sobie przebierać w chętnych jak ta bengalka...

No i była krótka rozmowa, skoro TŻ już się zgodził na trzeciego kota, to w sumie co mu zależy, że ja innego chcę...?

Już w sumie niewiele miał do powiedzenia
Jana, wiesz co Iglak lubi najbardziej ? Mleko skondensowane !

Podstawiam mu miseczki co i rusz w tych miejscach, w których się akurat chowa, i mleczko jest w miare regularnie wypijane, inne rzeczy nie bardzo.... Surową wołowinką nie był też zainteresowany. Ale juz widać, że kotów boi sie mniej niż nas, bo nocami przemieszcza sie intensywniej, to może i co karmy skubnął. Parę razy po wejściu z przedsionka (zamykanego przed nim) do kuchni już widziałam go przemieszczającego się w miare swobodnie, choć nadal na ugiętych łapkach. Na mój widok natychmiast jednak czmycha w któryś kącik. Kiedy jest w którymś i np. kładę koło niego miseczkę/ miseczki, to nie ucieka w panice, tylko zamiera i mnie obserwuje bez ruchu. Wygląda na to, że nie robi mu większej różnicy, czy tylko się zjawiam tak blisko, czy go dotknę dodatkowo, jest tak samo nieruchomy. Pewnie mu tylko serduszko bije szybciej...
Generalnie choć powolutku, to chyba idziemy do przodu....