Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <3

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 03, 2015 13:29 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

Ja mam taki ze sklepu budowlanego zwykły biały tani, zamocowany przy oknie, tam gdzie najzimniej :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sty 03, 2015 13:34 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

aannee99 pisze:Ja nawet nie wiem ile mam stopni w mieszkaniu,nie mamy termometru, trzeba w końcu nabyć ;) jaki polecacie?



u mnie specjalistą od termometrów jest WS, wszędzie je mam :evil:
dobre są z Rossmana (mam nawet 2), elektroniczny termometr jest w domu i pokazuje temperaturę w środku i na zewnątrz, gdzie jest wystawiony czujnik
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76042
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob sty 03, 2015 14:51 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

Chciałam się przywitać w tym Nowym Roku. Przeglądnęłam prawie cały wątek, a trafiłam na niego szukając czegokolwiek na temat szybkich odejść kotków z powodu guzów.
Dzień przed wigilią straciłam moją ukochaną Klarę, była ze mną od małego, miała 14 lat i 2 miesiące. Jechałam do weta po pomoc, a wróciłam już bez niej. Nie potrafię tego zrozumieć. Ale tutaj przeczytałam, że Maciuś też krótko chorował. Nie wiem czy przez to mi lżej. A u nas tydzień przed śmiercią weterynarz stwierdza, że kotka jest w dobrym stanie, ładna sierść, czyli się myje, dziąsła ładne, badania krwi wykluczyły chore nerki, a na biegunkę Klara dostaje antybiotyk, leki przeciwbiegunkowe, po których czuje się lepiej. Niestety po odstawieniu antybiotyku biegunka wraca. Więc szybko jadę do lecznicy. Trafiam na inną Panią wet. która od razu w badaniu wyczuwa w brzuchu guz wielkości dużego włoskiego orzecha. Wszystko potem toczy się bardzo szybko. Klara ze stresu zaczyna sapać, jak się okazuje miała już płyn w płucach... Usg potwierdza, że to nie wędrująca nerka tylko guz ponad 5x3 cm. I ta rozmowa, że Klara jest w stanie krytycznym. Jak to ja się pytam? Tydzień wcześniej była w dobrym stanie, miałam ją leczyć, po antybiotyku nawet w domu szalała, a teraz weterynarz pyta co robimy dalej? I co ja miałam ot tak sobie powiedzieć, a proszę jej dać zastrzyk niech uśnie na wieki. Boże co to był za koszmarny dzień. I moja decyzja. Proszę operować. Niestety guz nie był jeden, rozsiane po całych jelitach kresce i już nawet więcej nie słuchałam Pani weterynarz. Klara nie została już wybudzona. Postanowiłam o tym napisać, bo jest we mnie tyle wątpliwości. Czy gdyby to był młodszy kot postępowanie byłoby inne? Czy wcześniej mogłam zauważyć jakieś objawy i dałoby się to operować? Przecież nie wyglądała na chorą. To takie trudne. Miała takie piękne zielone oczy i futerko podobne do Maciusia, które uwielbiałam wąchać.

wiolik44

 
Posty: 8
Od: Sob sty 03, 2015 14:30
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Sob sty 03, 2015 15:12 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

Kochana :placz: :placz: :placz: :placz: tak mocno Cię ściskam!!! Jakbym czytała o Maciusiu, u mnie to samo było.
Maciuś miał krew nie calkiem dobrą, ale zalecono na to dietę i przyniosła ona skutek z czego sie wetka cieszyła bardzo a ja byłam szczęśliwa. Dwa tyg później Maciuś zaniemógł. Chodziłam radośnie do weta, z nadzieją że to chwilowe. Na drugi dzieńpo kroplówkach poprawa, na trzeci całkowite pogorszenie, nie wytrzymał kroplówki, krzyczał, tulił się do mnie, zrobił na mnie i zaczął się słaniać na nogach i dopiero wetka kazała mi jechać na usg. A ja nawet kasy nie miałam na taksówkę. Pojechałam tam drtugi lekarz na prześwietlenie mnie namówił. Nerki nie było. Był jakiś guz który pochłonął nerkę. Wróciliśmy do wetki, powiedziała, że trzeba operować - albo uspać - nie po to do nich chodziłam, żeby mi kota ... Operowała, i dowiedziałam się dokładnie o guzie co Ty - też nie słuchałam, Maciuś odszedł na stole. Ja głupia chodziłam z nim do weta usmiechnięta, pokazywałam mu kwiatki i gołębie po drodze,a mój chłopczyk cierpiał niewyobrażalnie. Nawet go na rękach niosłam, bo nie wiedziałam, że to może mu sprawiać ból. Nie wiem czy wetka specjalnie go nie wybudziła, on już miał krwotok wewnętrzny. Jak mogła mówić że wszystko jest ok i jest szczęśliwa, że kreatynina zrobiła się w normie. Po czasie byłam tak zła że poszłam do niej - niech mi wytłumaczy, nie unikałam jej dlaczego nie uratowała mojego Maciusia.

Tak Ci współczuję!!! Płaczę tu nad Tobą, nad sobą, nad naszymi kotkami - robiłyśmy wszystko co się dało. Wetka badała Maciusia, widziała, że miał tkliwe nerki, że cierpiał przy dotykaniu, jakoś to wyjaśniła, ale nigdy, przenigdy nawet nie wspomniała o usg. Pojechałabym... Najbardziej mnie boli, że mój koci synuś cierpiał w samotności, tak sie tulił, tak mocno, tak go kochałam a tu nagle przyszłam do domu bez niego. Tego się nie da opisać, nie da że człowiek tak wierzy wetom i traci ukochane kocie. Nigdy tego nie wybaczę wetom, nigdy, choć wiem że zrobili co mogli, trzech go badało. Nigdy tego nie daruję :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:

A moja Kitusia... stała pod drzwiami, z dnia na dzień coraz bardziej jej łepek opadał, szukała go wszędzie. To jest tragedia, gdy kota się traci :(

Mój Maciuś też miał zielone oczy jak cukierki...

Klaro Kochana brykaj za Tęczowym Mostem z Maciusiem - my przyjdziemy któregoś dnia, to będzie piękny dzień, weźmiemy Was na ręce i już nigdy z nich nie wypuścimy [*][*][*][*][*][*][*]
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sty 03, 2015 15:27 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

U mnie walka o Thomaska ( 15 lat z nami) trwała ponad 5 miesięcy - wielotorbielowatość nerek i niewydolność. nawet leki z Ameryki sprowadziłam, walczyliśmy i niestety pogorszenie przyszło nagle, krew w moczu a później już nerki przestały działać. Ja do tej pory nie mogę tego przeżyć, płaczę jak czytam wasze historie. Takie jest życie, czasami nie zauważy się choroby :placz: :placz: :placz: . Pozdrawiam Was cieplutko :1luvu:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26801
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 03, 2015 16:27 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

wiecie jak to czytam, co napisałyście o swoich kociakach to jednak ja mam szczęście, że Kaja pomimo diagnozy ma się dobrze, choć jak się dowiedziałam o raku to przeżyłam szok
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76042
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob sty 03, 2015 16:36 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

Dobrze, że jesteście tutaj na tym forum, bo niektórzy patrzą na mnie jak na kogoś z innej planety.
Mam nadzieję, że Klara bardzo nie cierpiała. Chociaż teraz przypominam sobie, że od jakiegoś czasu wolała leżeć na podłodze..., że częściej wymiotowała, a weterynarze zawsze mnie przekonywali, że to dlatego, że miała taką miękką króliczą sierść, że jak tylko pojawiałam się w kuchni ona też była, a jadła mało. Boże ona pewnie była stale głodna, przez te guzy pewnie nie przyswajała, a ja mówiłam lekarzom, żeby zęby sprawdzili, bo Klara woli zlizywać galaretkę niż jeść kawałki mięsa. Od marca była na karmie Urinary, bo już dwukrotnie zapalenie pęcherza się pojawiło. A teraz wyniki z kreatyniny były świetne. Wszystko świetnie, tylko Klarci już nie ma.
Szkoda, że nie umiem dodać zdjęcia. Jestem nowa i muszę się dopiero podszkolić.

wiolik44

 
Posty: 8
Od: Sob sty 03, 2015 14:30
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Sob sty 03, 2015 16:53 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

wiolik44 pisze:Dobrze, że jesteście tutaj na tym forum, bo niektórzy patrzą na mnie jak na kogoś z innej planety.
Mam nadzieję, że Klara bardzo nie cierpiała. Chociaż teraz przypominam sobie, że od jakiegoś czasu wolała leżeć na podłodze..., że częściej wymiotowała, a weterynarze zawsze mnie przekonywali, że to dlatego, że miała taką miękką króliczą sierść, że jak tylko pojawiałam się w kuchni ona też była, a jadła mało. Boże ona pewnie była stale głodna, przez te guzy pewnie nie przyswajała, a ja mówiłam lekarzom, żeby zęby sprawdzili, bo Klara woli zlizywać galaretkę niż jeść kawałki mięsa. Od marca była na karmie Urinary, bo już dwukrotnie zapalenie pęcherza się pojawiło. A teraz wyniki z kreatyniny były świetne. Wszystko świetnie, tylko Klarci już nie ma.
Szkoda, że nie umiem dodać zdjęcia. Jestem nowa i muszę się dopiero podszkolić.



ja wstawiam na zapodaj. net

to takie smutne, jak nasze ukochane zwierzątka szybko odchodzą

moje rudzielce mają taka miękką i ciągle się zakłaczają
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76042
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob sty 03, 2015 16:56 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

To jest bardzo trudne, tak nagle stracić ukochanego kota i masz rację niektórzy nie mogą tego pojąć, że można tak przeżywać śmierć ukochanego zwierzaka. Będziemy Cię wspierać i pisz o wszystkim tak jak i my piszemy. :P Może ten rok okaże się lepszy, ja mam obecnie trzy kotki (2 kociczki 2,5 letnie i kochanego grubaska Hugonka 6,5 letniego), kocham je ale nie tak jak Thomaska. Był ze mną bardzo długo ale jednak za krótko :placz:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26801
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 03, 2015 16:58 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

na miau to chyba nie ma takich co tego nie rozumieją
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76042
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob sty 03, 2015 17:15 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

wiolik44 pisze: Chociaż teraz przypominam sobie, że od jakiegoś czasu wolała leżeć na podłodze..., że częściej wymiotowała (...) żeby zęby sprawdzili, bo Klara woli zlizywać galaretkę niż jeść kawałki mięsa.


Analogicznie do mnie :( Mój Maciuś też przed tym wszystkim częściej leżał, też blisko kaloryfera, aż nagle poszedł leżeć w najzimniejsze miejsce na podłodze. To mnie zaniepokoiło i wtedy po weekendzie poszłam do wetki. I też wolał jeść miękkie niż chrupki :( Też częściej wymiotował, ale było to też tłumaczone jakoś i kreatynina nagle poprawiła się bardzo i była w normie. Ogólnie ja wtedy odczułam ulgę, że Mój Maciuś wydobrzał - a potem przyszedł kryzys.. Maciuś też miał taką sierść puchatą bardzo, był taki puchatek z niego. Weci mówili, że jest za gruby (przed śmiercią bardzo schudł), ale to nie prawda, bo jak go okąpałam to był dwa razy mniejszy. Też się zakłaczał. Ale też jadł zachłannie i wtedy wymiotował. Mówiłam wszystko lekarzom w wciąż była mowa że wszystko jest ok. W dniu jego odejścia, byłam w innej klinice na usg i tam dwóch lekarzy mówili, że wyniki nie są złe, są całkiem dobre i może wszystko będzie dobrze. A mój MAciuś już słaniał się na nóżkach i krzyczał bo tracił przytomność a tak mi ufał, tylko w moich rękach się troszkę uspokajał. A ja go nie uratowałam :(((
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sty 03, 2015 17:21 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

Zastanawia mnie czy gdybyśmy wcześniej trafiły z nimi na stół to byłoby lepiej? Czy może wcześniej by zaczęły cierpieć po operacjach, a i tak nic nie dałoby się zrobić. Za dużo pytań i wątpliwości niestety. Nie wiem kiedy pozbędę się tego ucisku na sercu, to jest cena za miłość. A te wasze kicie na zdjęciach dziewczyny są cudne:-)

wiolik44

 
Posty: 8
Od: Sob sty 03, 2015 14:30
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Sob sty 03, 2015 17:21 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

mój wet ma wszystko na miejscu- usg, rtg cyfrowy, laboratorium analityczne, nie muszę nigdzie jeździć szukać
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76042
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob sty 03, 2015 17:27 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

Kiedy to piszę - ryczę! Obwiniam wetkę, mojego m. a najbardziej siebie. Nie pogodziłam się z tym, że tak się stało. W tamtym okresie byłam często u wetki, na kontrolach staruszków moich.

Co do tego jak ludzie odbierają nas opłakujących swoje koty. Co ja otrzymałam ciosów to tylko sama wiem - od własnej mamy usłyszałam, że nie powinnam kota ratować i że mi odbiło na punkcie kotów, bo nie mam własnych dzieci... Teściowa jak dzwoniła codzień tak się nie odezwała a niedawno (przestałam do niej przychodzić) powiedziała przy stole takim prostackim tonem "a to Maciek zdechł"? Zaraz ją poprawiłam że umarł! Tak mnie wkur że jej tego nie wybaczę - kochany był jak żył a potem ludzie pokazali jacy są podli. KAżdy do niego ręce wyciągał a potem zostałam sama i nikt go nie opłakiwał ze mną. Jak o tym myślę to wierzcie mi - rośnie we mnie nienawiść do wszystkich tych ludzi, których mi się już nawet oglądać nie chce. Maciuś wszystkich kochał a to jak go potraktowano to mi się nie mieści w mojej empatycznej duszy.

Dopiero tutaj odnalazłam ludzi podobnych do mnie i rozumiejących, że miłość do zwierząt jest czymś najbardziej szlachetnym a nie wariactwem.
I moja wetka ze mną płakała a najbliżsi mi olali temat albo podeszli do niego wrednie i oschle. Ale ja nie zapominam takich ciosów...
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sty 03, 2015 17:28 Re: Wczoraj zmarł mój kochany kot Maciek/Kitusia i Marysia <

Bardzo Wam współczuję...Tobie Klaudio z powodu Maciusia :( i Tobie Wiolik44 z powodu Klarci :(
Doskonale Was rozumiem.Moja Balbinka miała 13 lat, była pełna życia, i nagle przestała jeść.
Głupi niedouczony wet leczył ją przez dwa tygodnie , dawał witaminy antybiotyki i twierdził, że to zakłaczenie.
Nie zalecił żadnych badań, nie przyznał się, że nie wie co kotu dolega.
Gdy trafiłam do innego weta było już za późno, nerki nie działały, a przecież mogłam ją uratować :cry:
Teraz to wiem, dopiero będąc na forym dowiedziałam się wielu rzeczy.
Teraz wiem i nie dam wyciągać z siebie kasy za bezskuteczne leczenie i szukam info w wetach polecanych.
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 58 gości