» Pon maja 17, 2010 9:58
Re: Nasz Pięciokot. cz.14 Powódź...
Mnie też. To chyba już w nas zostanie. Wy mieliście inaczej - woda stała tygodniami, wszystko nasiąkło, pogniło... U nas wpadła z krótką, intensywną wizytą, narobiła bajzlu, demolowała, niszczyła, wybijała okna, wyłamywała drzwi, znosiła całe domy, zabierała auta, blaszane garaże i po kilku godzinach dosłownie wracała do siebie. I tak trzy fale... Nie wiem co gorsze.
BarbAnn, jest nieźle. Piwnicę dało się odwodnić, nie wraca ze studzienek. Uszwica idzie w korycie. Tzn. w jego wersji poszerzonej bo nadbrzeżne drzewa stoją w wodzie, ale nie wyszła już na osiedle. Na razie jest nieźle. Nie chcę na zapas się cieszyć bo wciąż pada.