Hmm... bo byłabym wciąż monotonna

Nikunia czuje się chyba b. dobrze

bo...
Niutek mi dziś szaleje. Lata po chałupie, meblach, nie wyrabia na zakrętach, wali głową w ściany i dalej gna. Zabawki porozwalane, poduszki powywracane. Łomot odchodzi z sąsiedniego pokoju (było przemeblowanie i Niki ma teraz dużo miejsca do biegania i kanapy są teraz lepiej ustawione), a jak tam zajrzę, to widzę siedzącego aniołka i tylko go całować

Wpada co jakiś czas do mnie, rzuca się na biurko lub skacze po łóżku.
Mam koc polarowy, jak tylko Niki na niego wejdzie zaczyna się ekstaza

Ugniatanie na maksa

do tego stopnia, że trwa to kilkanaście minut. Nawet nie muszę jej głaskać, no może tylko z początku

a ta mruczy i ugniata. Muszę to sfilmować. Dzisiaj demonstrowałam to mamie, ale panna się stremowała i uciechy było tylko kilka min.
A ja jestem szczęśliwa, że mam kota luzaka, zwariowanego i żywotnego, ciągle upominającego się (ale baaaardzo dyskretnie) o jedzenie (zrobiłam już z Niki małą kulkę

ale trochę tłuszczyku nie jest jakąś zbrodnią, prawda?
♠