Elvisek urządził mi dziś "cudowny" poranek z racji tego, że wybyłam na noc z mieszkania

Po powrocie zastałam smród i jeszcze więcej smrodu, brązowe paski na podłodze, pościeli, drapaku, laptopie i saneczkującego zrozpaczonego kocura z bardzo brudnymi portkami

Dałam mu chyba za dużo pasty odkłaczającej bo się ostatnio przytkał. Poranek zaczęłam więc od sprzątania i prania kocura i pościeli.
Z tyłka zwisa mu sznurek ze zbitego futra, obcięłam, żeby jelit nie uszkodzić i teraz się stresuję czy iść z kotem do weta (wycieczka na drugi koniec świata) czy poczekać aż znowu odwiedzi kuwetę. Mechaty za to chyba napił się wody z płynem do mycia podłóg
