Miau. Duża wróciła, mówi, że mało kotów było. Duża bardzo długo pracowała i dzisiaj nie mogła wstać, ale wstała i poszła. I jeszcze duża mówi, że ta Mela w łazience na pewno się cieszy, że ma coś własnego, ale jeszcze potrzebny jest własny dom.
FasolkaMało kotów było, w dodatku przyszły dopiero wtedy, jak już rozłożyłam mięso w miejscach, gdzie je zostawiam. I musiałam dać saszetki - nie przepadam za takim rozwiązaniem, delikatnie mówiąc, bo nie po to kupuję mięso. Pracowałam długo, a potem walczyłam z dzwonkami - mam cztery budzące urządzenia, wszystkie próbowałam unieszkodliwić.
Kociamo, Pani Krysia powiedziała, że lis dalej jest, jest na pewno chory, strasznie śmierdzi i brudzi kocie posłania. Martwię się, żeby koty się czymś nie zaraziły od lisa. One zresztą go omijają, pewnie jak to zwierzęta chore zwierzę. Ekostraż milczy i mam ochotę wielką bardzo zadzwonić dziś do znajomej, która jest tam wolontariuszką i zrobić awanturę. Być może inna organizacja, a być może ta sama (nie wiem, bo jakaś znajoma pani Krysi dzwoniła gdzieś, ale nie udało mi się ustalić, gdzie), wyjaśniła uczenie, że "lis to dzikie zwierzę i nie trzeba się mieszać". Tak właśnie we Wrocławiu kończą się podobne sprawy. Najpierw "się nie miesza", a potem miasto angażuje myśliwych, żeby pozbyli się kłopotu
