Wyniki będą około 16-tej.
Niestety stan ogólny Aguni wetowi nie podobał się

. Zaczyna się anemia (bladość), nadżerki na języczku (z tego m.in. powodu przestała jeść). Chudość jest niepokojąca, podobnie jak stan futerka.
Tzn. nie tak, że wet załamał ręce i spisał Agacię na straty, ale uczciwie powiedział, że nie jest fajnie.
O dalszym postępowaniu nie chciał zdecydowanie rozmawiać zanim nie będzie wyników.
Możliwości są dwie.
Pierwsza, lepsza, że mimo wszystko wyniki chociaż trochę się poprawiły. wtedy opracowujemy dalszą strategię intensywnego leczenia.
Druga, gorsza, że wyniki nie drgnęły (lub jeszcze pogorszyły się). Oznaczałoby to, że niestety nerki fizycznie są nie do uruchomienia jako filtry jeżeli tak intensywne płukanie przez tydzień nie dałoby żadnych rezultatów. Wtedy dalsza strategia to opracowanie takiego postępowania, żeby zapewnić kici w miarę jak najlepszy komfort życia do momentu, kiedy jeszcze czuć się będzie znośnie. Tzn. to też będzie postępowanie medyczne, ale inne.
Wet wychodzi ze słusznego chyba założenia, że nie ma co męczyć zwierzęcia hiper intensywną terapią jeśli nie przynosi skutków.
Modlę się, żeby była ta pierwsza możliwość. Do 16-tej chyba nie wytrzymam. O 16-tej poznam wyniki, dłużej porozmawiam z wetem dopiero po pracy, po 17-tej, z pracy nie dam rady.
Narazie weflon wyciągnięty ze zmęczonej, zmaltretowanej łapki i nawadniamy chwilowo podskórnie.
Kicia ma słabiutkie ciśnienie, krew nie chciała lecieć, ledwo udało się ściągnąć odrobinę z tylnej łapki (a jeszcze tydzień temu nie było problemu

). dlatego uda się zbadać tylko mocznik i kreatyninę. I to w labie szpitalnym nie zrobiliby z takiej ilości, wet zabiera ją do labu w lecznicy gdzie pracuje po południu.
Idę maleńką karmić.