
Człowiek wraca nocą sharowany i we własnym wątku połapać się nie może

Ale ja będę konsekwentna - wieczorem i o kotach

Rano Bunguś zjadł śniadanko - swoje i Lusi - po czym puścił potężnego pawia. Ponieważ ćwiczę wewnętrzną dyscypliną, nie poleciałam do weta. Postanowiłam bowiem, że przy odruchu "do weta!" będę przypominać sobie, czy w podobnych okolicznościach leciałam z dziećmi do lekarza. Więc przypominam sobie, że jak kichnęło czy rzygnęło, to czekałam jednak na poważniejsze objawy

Zaserwowałam więc kiciusiowi głodókę - prócz suchego nic w miskach nie było, a suche w zasadzie je tylko Lusia. Wieczorem dostał gotowanego kurczaka - i żyje. Pawi niet, humorek - nienajgorszy.
Aha, mintaj może być, zresztą każda ryba z wyjątkiem karpia (bleee)
I na dziś tyle, bo lecę na ryj!
A banerek oddałam, bo mi się nie podoba FOCH


