Majorka pisze:Czy rzeczywiście już z niego zostanie taki wrzaskun? Jestem zupełnie nieprzytomna z niewyspania... Napiszcie jak to jest z Waszymi solistami!
Na pięć mam cztery pyskate koty. Najcichsza jest Bestia, która tylko czasem robi awantury i nigdy bez powodu. Ale powodem może być cokolwiek, z brakiem słońca na balkonie włącznie.
Piekny chodzi po domu i tak jak Miś śpiewem oznajmia wszystko, co robi, lub ma zamiar zrobić. Na szczęście w nocy śpi.
Corwin śpiewa do siebie. I miaukoli coś pod nosem, jak człowiek, który sam ze sobą rozmawia.
A Sauronio po powrocie do domu zaczął pyszczyć. I to z pretensjami. Na szczęście cicho, bo jak tylko nie śpi i nie je, to drze ryja.
I tylko Kawa milczy. Ostatnie jej miauknięcie usłyszałam w czasie rui 2 lata temu. Od tego czasu zamilkła i nie wydała z siebie ani jednego słyszalnego dźwięku.
Tak więc z wrzaskliwymi kotami da się żyć, trzeba im tylko wytłumaczyć, ze w nocy się śpi i już.