Wczoraj wieczorem... Stefan sie rozliczyl za bagiety, przyniosl kase do domu. Wtedy musiala mi zwiac Futro - zwykle koty nie pchaja sie do drzwi, ale sa ciekawe wszelkich gosci i moze wymknela sie kiedy zamykalam drzwi nie patrzac pod nogi. Zwykle patrze. Wieczorem, juz w pizamie, zdziwilam sie ze nie pobiegla na gore wyprzedajac mnie jak zwykle na schodach... Szukam, wolam... cisza... W miedzyczasie wydawalo mi sie ze slysze jej miaukniecie - ona czasem miauczy gdzies w domu, wowczas wolam ja i przybiega wprost na kolana. Jakis taki uklad mamy - ona miauknie, ja zawolam, ona wpada na mizianie. Zawolalam, ale nie przybiegla - uznalam ze olala. Dosc ze wieczorem laze po domu, wolam, szukam - nie ma. Adam spadl z gory, pyta co jest... Kota nie ma. Okna pozamykane, musiala jak Stefan byl... Polecialam na gore sie ubrac, Adam wyszedl przed dom. Zawolal, odezwala sie, zawolal jeszcze raz, odezwala sie, zawolal znowu, i juz wyczail - siedziala pod samochodem sasiada, tylko lepek sterczal spod zderzaka. Szurnela w otwarte drzwi, mruczaca i szczesliwa. Ufff... Raz jeden nie popatrzylam pod nogi zamykajac drzwi. Dobrze, ze obyta z wolnoscia Futro - gdyby ktores z tych co nigdy nie wychodzily... Panika? Ucieczka na oslep? Nie chce myslec.
Dzis. Spacer z Jenny. Mala w wozku pogryzajaca Milky Waya, dopadl nas czarny labrador - ladny z reszta. Wsadzil morde w wozek, sprobowal czy by sie batonika nie dalo wyszabrowac, wiec wycofalam mu pysk od raczki Jenny. Ona sobie troche do psa pogadala, on pomodlil sie do batonika, ja go troche potarmosilam, on z wdziecznosci za pieszczoty wytarl sobie ryja (slinotoku dostal, skubany) w moje ubranie i tak wszyscy zadowoleni wrocili ze spaceru. Zajebioza nie pies.

I nic mnie nie wnerwia - centralnie nic.
Rajmund nauczyl Miyuki pic wode z wanny. Ze drze morde w srodku nocy (Miyuki, nie Rajmund) zeby kran odkrecic, to juz norma, ale... Kilka razy, dajac kotom chrupki, pozwolilam jej zjesc z miarki, zamiast czekac w kolejce do miski. Efekt? Podczas karmienia nawet nie zerka na miske, tylko siada na przeciw pudla z karma i nie potrafi zrozumiec, dlaczego schowalam te fajna, mala miseczke, ktora przeciez jest jej.
