Strój to: polowanie na len i wełnę w odpowiednich kolorach i bez współczesnych dodatków, w przypadku wełny ważny jest też splot (albo kupowanie w normalnym sklepie za kosmiczne ceny, co potwornie podraża całą imprezę), szycie ręczne (a przynajmniej ręczne wykańczanie, własnoręczne dłubanie sznurków z muliny, kordonka albo wełny (lub kupowanie tychże), ciżmy skórzane na skórzanej podeszwie (bo my
poprawnościowi faszyści jesteśmy, do tego pasek historyczny z odpowiednimi dla epoki i odtwarzanej postaci okuciami, namiot historyczny i naczynia gliniane szkliwione tylko od wewnątrz... Trochę trzeba mieć rzeczy, żeby się w to bawić no i pieniądze na pozyskanie tego też. A nie mówiłam tu wcale o szyciu przeszywki i stroju męskiego dla młodej, hełmie etc. Jeszcze jej muszę sprawić rękawice (takie metalowe na skórze, bo jako "tyczkarz" potrzebuje) no i samą broń (tę mam nadzieję odkupić a więc taniej trochę będzie).
A stroje są nawet wygodne, choć bycie przyzwoitą kobietą (znaczy chusta zamotana na głowie lub fillet z dopiętym welonem) czasem boli

.