Zupełnie nie mam czasu, żeby się dorwać do komputera
W pracy non stop jeden "kocioł", a w domu - drugi "kocioł".
To niewiarygodne, jak można zostać osaczonym przez własne koty
Pół biedy w dni robocze. Ale, gdy teoretycznie ma człowiek trochę więcej czasu wolnego, to jeśli tylko przysiądzie na chwilę, od razu ktoś (czyt. Kasia lub Pumcia) pakuje się na kolana, gdy się położy - Kropcia wpycha się pod brodę (Kropcia lubi perwersyjne czułości

), a gdy robi się cokolwiek, to Bisia wygląda ze swojego pudełka, bo też chce być głaskana, a jeśli jest już wieczór, to Kropcia wciąż wyje pod oknem, bo chce sprawdzać, czy wiosna wróciła. Każde wejście do kuchni powoduje to, że momentalnie pojawia się Bisia, mająca nadzieję, że znowu dostanie jakiś swój "mokry" przysmak, choćby poprzednią porcję skończyła jeść pół godziny wcześniej

Dzięki temu, że wszystkim apetyt dopisuje, kuwety są w ciągłym użyciu, co powoduje konieczność ciągłego ich sprzątania, bo Kasia i Pumcia nie lubią korzystać z kuwet, z których ktoś skorzystał przed nimi. Kasia wtedy cofa się z obrzydzeniem do samego końca kuwety, wystawia kuper za kuwetę i siusia na podłogę. Poza tym ostatnio wszystkie wyjątkowo intensywnie kopią, co często powoduje, że kupka zamiast zostać zakopaną, zostaje wykopaną daleko poza kuwetę.
Do tego wszystkiego przygotowujemy się do remontu, który chyba jednak dojdzie do skutku (oczywiście, to, co było do zrobienia na zewnątrz - nie zostało zrobione

). Płytki już mamy, a w nadchodzącym tygodniu przyjdą panowie wymieniać wszystkie drzwi. Pierwszy w tym roku dłuższy urlop biorę od 7 do 18 grudnia

Pumcia czuje się lepiej, ale mniej wiecej jeden raz na dobę siusia za kuwetą. Zrobiłam jej do tego celu stanowisko w łazience, kładąc na podłodze stare prześcieradła. Pumcia jest tak mądra, że chodzi siusiać właśnie tam.
W tej chwili Pumcia dostaje karmę zakwaszającą i furaginum. Z nospy zrezygnowałam, bo na dłuższą metę jej skutki uboczne stają sie uciążliwe (brak apetytu, rozregulowane trawienie itp.). Pastą Uropet Pumcia brzydzi się w najwyższym stopniu. Dodaję jej wody do jedzenia, żeby miała więcej do wysiusiania. Cóż, to wszystko musi jednak trochę potrwać
Na pocieszenie mam taką wiadomość:
od wczoraj Bisia znowu przychodzi na kanapę

, którą porzuciła ponad 4 miesiące temu, po przybyciu Pumci. Tym razem proces oswajania się z obcym kotem trwał już tak krótko, a nie rok, jak poprzednio
