Hej

W piątek po południu okazało się, że wyniki TŻa są wczesniej i to nie mononukleoza. Uff

. Ulżyło mi strasznie.
Pomimo tej ulgi weekend upłynął mi pod znakiem zawału

. W nocy z piątku na sobotę o 4 usłyszałam wrzask mordowanego kota. Usiadłam w mig na łóżku łapiąc się za klatkę piersiową i oddychając yyyyyy?!

yyyyy?!

yyyy?!

To Kotyk wskoczył na szafę i cos zrobił Mijce. Właściwie Mijce nie trzeba wiele zrobić, żeby jej się wydawało, że ja mordują

. Mijce oczywiście nic się nie stało, ale Kotyk spędził resztę nocy w łazience, co mu wcale nie przeszkadzało. Ja nie mogłam zasnąć przez kolejne dwie godziny.
TŻ powiedział, że gdybym była w wieku zawałowym to "na mur beton" bym mu zeszła
Ponieważ Kotyszon coś czasami goni nasze kocice i do tego ma ich futro w paszczy, stworzyłam wierszyk

:
Entliczek pętliczek
nasz mały Kotyczek
Na kogo wypadnie
To tego gryź!
W sobotę wieczorem kładłam Kalinkę spać, ona się rozpłakała po położeniu do łóżeczka. Ja patrzę na swoja białą bluzkę, a tam brunatne plamy

Krew!

. Wyjęłam dziecko z łóżeczka, oglądam.... Krew leci jej z ucha

No ona się teraz przewraca, uderza główką (aczkolwiek w ta sobotę nic się nie wydarzyło) - ale pierwsza moja myśl, że ma tam jakieś uszkodzenia.
Po wytarciu ucha nawilżana chusteczką okazało się, że moje dziecko zadrapało się w uchu pazurem

. A w ogóle to wołałam wtedy TŻa, ale ten nie słyszał i był w łazience

.Kiedy już wyszłam, TŻ się zapytał, czy go wołałam. Ja na to: tak, Kalince z ucha leciała krew.( TŻ:

) I bez dalszych wyjaśnień poszłam do łazienki
Stąd sformułowałam dwie pierwsze zasady rodzicielstwa.
1. Nie panikuj.
2. Jeżeli już panikujesz to nie panikuj samotnie
