LILI bez łapki już szczęśliwa...została rezydentką:):):)

coś słychać? martwię się :!:

Lileczko ściskam mocno... :ok:

znów mnie nie było parę dni - wyjeżdżałam - i znów się podziało:/trzymajmy kciuki za panią ...oby wszystko się jakoś ułożyło :wink:

myślę,że jeśli ta pani stwierdzi,że nie da rady teraz zająć się Lilcią to na pewno o tym poinformuje i nie będzie nas wszystkich trzymać w niepewności. Trzeba czekać... :ok:

donia777 pisze:znów mnie nie było parę dni - wyjeżdżałam - i znów się podziało:/trzymajmy kciuki za panią ...oby wszystko się jakoś ułożyło myślę,że jeśli ta pani stwierdzi,że nie da rady teraz zająć się Lilcią to na pewno o tym poinformuje i nie będzie nas wszystkich trzymać w niepewności. Trzeba czekać...

ale jak długo :?:

Hanulka pisze:ale jak długo

Nie jest źle, bo Lilutek z walizkami nie koczuje na dworcu, tylko na Tymczasie najlepszym :ok:

Zuziu,

Trzymam kciuki z wszystkimi za pomyślne rozwiązanie problemów zdrowotnych DS, wszak nie od dziś wiadomo, że na wszelkie problemy najlepszy jest Kot

Doniu, Ty już raczej nigdzie nie wyjeżdżaj...

Chyba już nie czekamy

na ten domek, który do tej pory nie odezwał się

Nie chcę nikogo pochopnie osądzać, ale wydaje mi się, że nawet w najgorszej chorobie można dać znać w kilku słowach, zwykłym smsem, że domek jest, że czeka... :oops:

Ja postanowiłam nie odzywać się pierwsza, to domkowi powinno zależeć na Lilusi :!:

i oddam ją tylko do takiego :!:

Brak dobrego kontaktu z domem nie wróży dobrze na przyszłość...

Jest mi bardzo przykro, że wydający się tak idealnym domem dla tej skrzywdzonej koteczki, okazał się nie TYM domem. Ale widocznie tak to już bywa, że coś co jest na początku tak wspaniałe, potem okazuje się już nie takie...

Dlatego wznawiamy ogłoszenia, Lilunia wciąż szuka domu. I oddam ją tylko do takiego, na jaki naprawdę zasługuje!!!

zuzia96 pisze: wydaje mi się, że nawet w najgorszej chorobie można dać znać w kilku słowach, zwykłym smsem, że domek jest, że czeka... . Brak dobrego kontaktu z domem nie wróży dobrze na przyszłość...

To prawda

.
A tak się wszystko dobrze zapowiadało.
No, nic, jeszcze się ten Lilusiny wymarzony domek znajdzie :kotek:

nie pierwszy, nie ostatni

Sluszna decyzja ziuziu.. bardzo popieram... znów szukamy domeczku.... :1luvu:

Zuziu, a ten domek to ktoś sprawdzał? był na wizycie przedadopcyjnej? ja bym nie oddała kota do innego miasta bez takiego sprawdzenia (i przez to chadzam od czasu do czasu na takie wizyty, jeśli jakiś kot z innego miasta ma być adoptowany w Warszawie i niestety mam wrażenie że złe domy szukają kotów do adopcji daleko, wiedząc że trudno je sprawdzić

), zresztą nawet w Warszawie zawsze sama odwożę kota- bo przez telefon jest cudownie a w rzeczywistości już nie bardzo
jakoś ciągle na te panią spadają przeciwności losu, dziwne nie sądzisz?

(mnie kiedyś rozbroił adoptujący Pan, który dzwonił codziennie pytać jak się czuje kotka, bo czekał aż ją wysterylizuję, a kotki na oczy nie widział; kotka ma się tam wyśmienicie)

Liluniu, uszy do góry! jeszcze znajdziesz cudowny domek!

zuzia96 pisze:(...)LILUNIA BĘDZIE MIAŁA DOM!!! I to już na święta!!! Domek jest spod Warszawy i przyjedzie osobiście po Lilunię!!!! Bo Domek chce, żeby Lilunia spędziła święta już u siebie!! I Domek wziął sobie urlop, żeby przyjechać po Lilutka!! I żeby być z nią razem w pierwszych dniach aklimatyzacji!!

Słuchajcie, to Blanka przyniosła szczęście Liluni, a ja mam dowód na to, że dobro rodzi dobro! W poniedziałek wieczorem nie pozwoliłam zamarznąć pod śmietnikiem małej trikolorce, a we wtorek zadzwoniła Pani. Pani straciła ostatnio na mocznicę jedną swoją koteczkę i postanowiła dać dom jakiejś wielkiej kociej biedzie (ja to doskonale rozumiem, bo sama po śmierci mojej Zuzi szukałam na forum kotki chorej, najbrzydszej, takiej której nikt nie zechce i.......jest Alusia ) Pani mieszka pod Warszawą, ma dom, w którym znalazło schronienie 6 kotów i 2 kotolubne psy uratowane z Boguszyc od B.Wahl, gdzie jeździła ze swoją koleżanką na akcje ratowania (Pani jest dogomaniaczką). Koty są niewychodzące, okna zabezpieczone siatką, balkon z werandą też!!! Zwierzęta mają zapewnioną dobrą karmę, Pani ma przyjaciółkę, która jest weterynarzem. Do tego, jak opowiedziałam o oczku Liluni, Pani już umówiła między świętami a Nowym Rokiem konsultację Lilusi u dra Garncarza!! (...)

Zuziu a ja nie wierzę, że Twoje odczucia co do tego domku były błędne.
Może u tych państwa nadal jest sytuacja kryzysowa i pan zestresowany sytuacją nie pomyślał o telefonie do Ciebie, a pani nadal jest w szpitalu. Być może stan zdrowia tej pani jest na tyle poważny, że pan nawet nie ma siły i głowy by do Ciebie zadzwonić (mężczyźni często są bezradni jak dzieci wobec takich kłopotów).

Ja na Twoim miejscu jednak bym zadzwoniła, chociażby po to by zapytać o zdrowie pani i poinformować, że jeśli Lilusia wcześniej znajdzie inny dobry domek to ją do niego oddasz, bo ona jest już zdrowa i powinna mieć już swój własny DS.
(Czasem nie warto z góry nastawiać się na nie, bo jak sytuacja okaże się tam trudna to potem będziesz to sobie wyrzucała)

Amika6 pisze:Ja na Twoim miejscu jednak bym zadzwoniła, chociażby po to by zapytać o zdrowie pani i poinformować, że jeśli Lilusia wcześniej znajdzie inny dobry domek to ją do niego oddasz, bo ona jest już zdrowa i powinna mieć już swój własny DS.

Zgadzam się w 100%.