Tak, koniecznie! Dużo kciuków za siki do kuwety prosimy.
Postanowiłam nie sprawdzać, na ile Frajda opróżniła pęcherz sikając samodzielnie zaraz po opuszczeniu kuwety, żeby nie zaczęła sobie tej czynności kojarzyć z czymś nieprzyjemnym. Po wysikaniu ruszyła w kulawe galopki i podskoki, no i na kołdrze okazało się, że nie wysikała się do końca

. Więc znów do łazienki (bo poprzednio po prostu zamknęłam się z nią i kuwetą w łazience, siedziałyśmy bitą godzinę, ja ignorowałam jej żałosne nawoływania o wypuszczenie na pokoje, bo wiedziałam, że pęcherz już pełen - no i w końcu weszła i siknęła), areszt toaletowy i czekam. 20 minut kombinowała, jak sforsować zamknięte drzwi, potem jednak weszła do kuwety i zaczęła robić kupę, nie dokończywszy wygramoliła się, dorzuciła dwa bobki na podłogę. Posiedziałyśmy kolejne 15 minut, kuweta już zupełnie nie była jej w głowie, więc odsikałam do reszty i uwolniłam bestię. Po dzisiejszym dniu nowe pokłady wiary we mnie wstąpiły. Powoli damy radę, tak sobie myślę. Akupunktura działa cuda. Za to na tym etapie już zrezygnuję z bieżni. Frajda lata już na tyle sprawnie, że sama się świetnie rehabilituje ruszając. A na bieżni ostatnie razy to walka i męka była.
Wczoraj pojechałyśmy do rodziców. Frajda jak wyrwała na ogród, to jej odłowić nie mogłam. Spacery w śniegu to nowe hobby. A jak sprawnie biegała, gdy chciałam ją złapać! Wytarzała się w śniegu, szału dostawała, bo tuż za bramą spacerowały dwa bażanty. Do domu na chwilę do łózka pod kołdrę albo przed kominek, rozmroziła łapy, i znów w śnieg. Gdy wróciłyśmy do Warszawy, padła jak mucha.
Lidka pisze:A ja wciąż sprzątam
Miluś wie, że ma iść do kuwety i idzie. Tylko czasem jakby nie wiedział gdzie ona jest w sensie nie synchronizuje wydalania z pobytem. Dlatego znaczy wszystko naokoło. A potem jest biedny
Dobrze, że mam wodny odkurzacz.
Poza tym zrobił się bardzo płochliwy i trudno mu pomóc.
A masz może w okolicy speca od akupunktury? Bo i na lęki, i na sprawy neurologiczne dobrze robi. O unormowaniu pracy jelit nie wspominając.
Marcelibu pisze:megan72 pisze:(...) Nie wiem czemu, broni się, jakbym ją do wrzątku chciała wrzucić. (...)
Może mieć jakieś złe skojarzenia. Bólowe? Może inna kuweta w innym miejscu?
No właśnie nic takiego nie kojarzę. Ona nawet zapalenia pęcherza nie miała w swoim kuwetowym okresie. To wygląda na taki sam bunt, jak przy wkładaniu do transportera. Ale dzis wieczorem udało się - po prostu sama musi wejść.
A ja muszę znaleźć niską kuwetę, zwykłe kocie są obecnie za wysokie dla Frajdy. Jak chce szybko wyjść, to tylne łapki po drugiej wizycie nie mogły sforsować rantu i się bidule przewróciła. Jutro poszukam po sklepach jakieś fotograficznej. Że jełopa wywaliłam wszystkie stare, gdy mama likwidowała ciemnię.