Duża kociego szczenięcia nie przywiezie, bo jest trędowata chwilowo
jak już nowi Duzi wyszli w piątek z Correm, to mój TŻ nagle stanął na środku pokoju, podrapał się po głowie, po czym stwierdził:
- Lecimy za nimi, niech zwrócą psa, Misio, matko boska, daliśmy psiaka na prezent
- eeeee? że co? jak to na prezent?
- tak to, wpisałaś tę dziewczynę do tabelki? (chodziło mu o zestawienie zwierząt w dt)
- no wpisałam
- i jak ma na imię?
- no Dorota
- no właśnie! jutro Doroty! na pewno szczenior jako prezent dla niej jest!

zatrzymałam, nie poleciał gonić. Za to w sobotę od rana samego marudził, czy już są wieści? czy wiadomo, ile razy się skupkał? ile kapci zjadł? co im już zasikał? W końcu zażądał napisania maila do p. Doroty o treści mniej więcej takiej, że składamy jej życzenia imieninowe i jak się prezent zachowuje... nie napisałam o tym prezencie, ale maila wysłałam, niech ma!
odpowiedź przyszła wczoraj. Wcześniej p, Dorota nie odbierała maila bo Berek (Berek!

) jest bardzo absorbujący i cały wieczór wałkowała się z nim po podłodze. Że kocurek jeszcze trochę prycha i syczy, ale wykazuje zainteresowanie, więc mają nadzieję na poprawne stosunki. I że jak będą zdjecia to przyślą... No i co? wygląda na to, że wszystko ok. Ale co się nasłuchałam od własnego TŻ-ta
