Ponieważ najprawdopodobniej wyjeżdżamy na święta do rodziny, więc postanowiliśmy ubrać choinkę już teraz. Nauczeni doświadczeniem z tamtego roku, że mała choinka to nie jest najlepszy pomysł, postanowiliśmy kupić duże drzewko. No i kupiliśmy. Krzak wielkości 2,10m. Dokupiliśmy ozdoby i wzieliśmy się za ubieranie. Koty wpadły w euforię

Bombki nagle rozbiegły się po całym domu, drewnianym zabawkom nagle zaczęły odpadać co bardziej delikatne części, łańuchy ni z tego ni z owego uległy cudownemu rozmnożeniu przez przegryzienie a szmaciane dzwoneczki porzuciły koraliki i dały nogę za kanapę ....

No i jeszcze okazało się, ze najlepszym sposobem na przerażenie przeciwnika jest napaść na niego trzymając w dziobie świecącą się lampkę choinkową ....

Przeciwnik w osobie Atona najpierw patrzy jak otumaniony a potem daje nogę na najwyższą półkę drapaka, zrzucając siedzącą tam już od dawna i oniemiałą z przerażenia Zuzę ....

W końcu pozbieraliśmy to co zostało z wszystkich ozdób choinkowych i rozwiesiliśmy na choince.... Wygląda to ....

jakby ktoś naszą choinkę przywlókł do chłaupy ciągnąc przez całą drogę za stojak

Cóż...jak się nie ma co się lubi .....
No i stoi nam ten chochół od dwóch dni w domu i udaje choinkę .... Co lepiej wyglądające ozdoby w trosce nie tylko o własne zdrowie ale i o życie regularnie dają nogę jak nas nie ma w domu. Efekt jest taki, ze codziennie po powrocie z pracy do domu dolną część choinki musimy ubierać od nowa....

Choinka też chyba ma już tego dosyć, bo wczoraj po przyjściu z pracy zastaliśmy ją zupełnie załamaną .... aż jej dolne gałęzie do ziemi opadły ciągnąc za sobą wszystkie łańcuchy i światełka ....

Własciwie to nie wiemy dlaczego ....

Przecież stoi sobie w cieplutkim kąciku, nikt jej nie przeszkadza, nikt nie zaczepia, nikt nie szarpie, nie ciągnie za stojak, gałęzi nie wygina .... O co jej moze chodzić??????