joshua_ada pisze:(zawsze wydawało mi się, że to Pestulka ma chwilowe wątpliwości co do swojej tożsamości, ale żeby tak Mruf się wydawało, że jest panem?

Pestulka ma chwilowe wątpliwości co do swojej obecności na planecie Ziemia

, a z Mruf łączy ja piękna, siostrzana relacja bez żadnych insynuacji
a my dziś pojechałyśmy z Soplem, Mruf i wspomnianą Pestulką na kontrolę korzystając z tego, że obie mamy urlop.
Nie wiem co nas podkusiło, pewnie zła magia naszego forum i uwierzyłyśmy, że jest ziarnko prawdy w powiedzeniu: "
badaj swojego kota on sam nie powie ci, że jest chory" . Zła, podstępna zasada skłoniła nas do tego, aby utoczyć krwi odrobinkę z Mruf i Pesto. Sopel miał to za sobą, u niego była tylko konieczność oczyszczenia gruczołów okołoodbytowych.
Zacznijmy od tego, że Uschi zapomniała umówić się z naszą pani doc i trafiłyśmy na inną panią doktor, która oczywiście była bardzo miła, ale... nie znała Mruvinki. Sopcio dał się oczyścić bez zbędnych histerii. Przyszła kolej na małego, burego kotka ukrytego pod ręczniczkiem. Mały bury kotek leżał skulony i nie przypominał niczego groźnego. W pewnym momencie na łapce małego, burego kotka pojawiła się opaska zaciskowa. Mały bury kotek?. Zapomnij. Jestem ostatnim mścicielem, potomkiem Machajrodonów a Wy macie zginąć. Mruvinek zamienił się w siedmiołapego potwora, pogryzł nas wszystkie, wył i warczał tak, że autentycznie zaczęłam się jej bać

. Kot został puszczony wolno aby się uspokoił i natychmiast zajął miejsce w zlewie, aby zabezpieczyć sobie tyły. Na stół wjechała Pestunia i była bidulka kuta w obie łapki, bo z pierwszej krew nie chciała lecieć. Potem wrócił Mruvak, ale reakcja była podobna do poprzedniej i wspólnie stwierdziłyśmy, że chyba tylko dr D. jest godna pobierać krew z łapki tego kota

- zatem Mruf tym razem się upiekło. Następne podejście po Świętach