» Czw lis 14, 2013 21:48
Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- persięta jesienne
Kotkinsowo się przeniesie.
Już postanowione i zaklepane.
Duzi oglądają podmiejskie domy, MK kręci nosem , bo on akurat przeniósłby się ale najlepiej do ścisłego centrum- w okolicę pełną klubów i dyskotek.
A my chcemy jeszcze dalej za miasto, niż obecnie.
Powstał pomysł, iż koty mają wydelegować jednego żeby jeździł z Dużymi i sprawdzał domy pod kocim kątem : czy są wystarczająco szerokie parapapety żeby się można było swobodnie wylegiwać, czy da się zrobić wolirę tarasową żeby wreszcie się potarasować, czy będzie kominek do leżenie i mruczenia w ciepełku .
Ważny jest też ogródek- Mel musi wszak ryć i piłeczkować.
Zaproponowaliśmy ,że jeździć ma Leoś- kot doświadczony i skuteczny w działaniu (mistrz żebractwa stołowego).
Leoś odpowiedział ,że bardzo chętnie , ale nie przed obiadem, nie po śniadaniu i nie przed podwieczorkiem. Po kolacji też mu nie pasuje...
Fio była chętna bardzo (jeśli pojadę ja...), ale branie Fio jest bez sensu- jeśli pojedzie Duża Fifi będzie :
- się łasiła
- ósemkowała
- barankowała
- przymykała oczęta
- mruczła
- ocierała się o moje nogi
- ewentualnie się zdrzemnie (na szyi Dużej)
Tak więc i ta kandydatura odpadła.
Laluś jest obecnie ściganym prawem przestępcą, więc nie ma nic do gadania.
Amka może by i pojechała (ahoj przygodo..!!), ale ona szuka tylko w nowych lokalizacjach miejsca do siczkowania.
Zaś każdy kran wprawia ją w dygot: poleci czy nie poleci???
A jak poleci to czy da się wsadzić tam puchatkę???
Słowem- szukamy sami.
Wczoraj zobaczyliśmy cztery domy.
Nie przepraszam- trzy domu i schron przeciw atomowy skrzyżowany z bunkrem Hitlera.
Był nieco tajmniczy - nie było bowiem zdjęć wnętrza w ogłoszeniu... i to nas powinno natchnąć obawą...
Zacznę od niego: ściany 40 cm. Specjalna , grubsza dachówka z Niemiec. Rolety z żelaza (?).Płytki podłogowe...wczesne roko-koko. Meble- ludwiki (złoto i bordo, złoto i bordo....)
Właścicielka lat 82 jeździ 30 letnim mercedesem. Pancernym.
Sprzedaje, bo boi się złodziei.
Lokalizacja bardzo atrakcyjna, pod lasem...ale las pełen zombie...
Obok jeziorko...nad jeziorkiem partyzanci...
A zbójców pełno po borach!
Pośrednik lat 30 kręcił głową bezradny.
Drugi dom- klaustrofobia.
Mili Państwo, widać ,że nie mają funduszy.
Dom zadbany.
W sumie 130 metrów, ale na trzech kondygnacjach. Komu chce się fruwać?
O tyle fajnie ,że MK biegałby swoimi wielkimi łapami po swoim osobistym pięterku.
O tyle niefajnie ,że nad naszymi głowami.
-Przestrzeni!!!- chciałoby się wrzasnąć. Wszystko mikro :kuchenka, toaleta, garażyk...
Strzeżone osiedle, duży nieużytek dla Mela za płotem...ogródek z ładnym drewnianym płotem, w zasadzie przedłużenie saloniku...persięta pewnie mogłyby na te 30 metrów ogrodzonych owym wysokim płotem z czterech stron wychodzić bez obaw ,że się przecisną. Tylko założyć nieco siatki wokół, a Fio wyje całą mikro trawkę z ogródka...i puści już nie mikro pawia...
Małż mówi jednak ,że nie.
Przestrzeni...
Przestrzeni nie brak trzeciemu domowi.
Nowoczesne cudo. Kuchnia amarantowo- biała, wysoki połysk.
Nowoczesny wyciąg kuchenny- walec. Plastikowy gięty stół z krzesłami o futurystycznym kształcie.
Zegar ścienny- same wskazówki bez cyferblatu i cyfr.
Na podłodze ogrzewanie i kafle 90 na 90 cm.
Szarość , czerń i skóry.
Urocze młode małżeństwo, cena bardzo przystępna, wykonanie domu - drżyjcie narody tak porządnie.
Dom ma rok...sprzedają, bo właścieciel ma "zespół niespokojnych nóg" i już chce nowy, inny...ma koncepcję, antykoncepcję i co najważniejsze- ma fundusze.
Śliczny dom.
Małż zachwycony.
Ale nie Kotkins...Kotkins kocha rustykalnie.
Stara firanka i rattan.
Serwetka po babci.
Zegar z kukułką...
W tym pięknym, okazyjnym cenowo domu byłabym chyba gościem.
CDN.