...bo jakby coś to moi zorganizują konwój!:)
Już widzę jamnisia z takim gustownym wózeczkiem doczepionym za psem zasadniczym i plecaczkiem z napisem ONZ (OKZ !?) i moje koty powiewające mu na pożegnanie chusteczkami z okna...bo one by oczywiście nie wzięły w tym udziału, za leniwe są!:)
U nas tak rodzinnie jakoś się do zwierzyny zwraca.Ja np. jestem MAMĄ.
Tylko młody jest MŁODYM.
No, jak pisałam :jesteśmy PODOBNI do siebie.Najbardziej jamniś i Fionka, persiunia.

A scena z psem robi mi "ciepło na sercu".
Mój pasierb to kibic Lecha (bluza plemienna,kaptur itp) , do tego łysy (zgolił bo łysiał przedwcześnie) co w sumie daje - przy prawie 2 metrach wzrostu -wygląd groźny i "wskazujacy" na psa rasy agresywnej ,ma kundelka z uszami jak łyżki, nogami jamnika i ogonem jak u świnki. Barwy białej. Mówimy o nim (o psie rzecz jasna!)"gończy australijski" bo ma ADHD i wyraz twarzy oszalałego kangura.Znajda z lasu ,ktoś przywiązał przy drzewie i poszedł.
Ma też mieszańca cziłały (nie podejmuję się napisać po właściwemu) ,która nie ma zębów i niedosłyszy.Oraz ma padaczkę. Więc psinę nosi jak Paris Hilton, w torebeczce.
To spadek po cioci która umarła a pies został.
Jego dziewczyna (pasierba rzecz jasna!) poszła z tą dwupsową menażerią na spacer i jakiś osiedlowy zbój zaczął ją zaczepiać.Na co dzielna Kamilka powiedziała:" proszę dać mi spokój bo pana poszczuję!".Zdziwiony zbirek popatrzył na psy i ironicznie się zaśmiał:"psem?!"
Kamila nie wzruszona:" nie psem.Moim chłopakiem!!"
Poszedł jak zmyty!
A o ortopedzie i jego kocie mogłabym duuużo.
Tylko on mówi...tak bardziej jak na sali operacyjnej czyli GRUBO.Nie nadaje się na to forum!
Nadmienię zatem tylko,że kot sam wybrał sobie pana wsiadając do jego torby i jadąc z nim do domu samochodem 70 km.Wszelkie próby pozbycia się kota z torby doprowadzały kota do gróźb karalnych pod adresem właściciela torby.
W ogóle kolega się kota raczej boi.
("nigdy nie wiem czy on mnie lubi i czy w nocy nie udusi...")
Po piewszej nocy kolega zgłosił mi awarię kota: kot mruczał a on nie spał pół nocy myśląc ,że kot chory "albo coś".
Podobną historię przeczytałam na Twoim blogu.
Mężczyźni...

Hm, Aniado jeśli wolno: kiedy zobaczymy Cię (oczyma wyobraźni!) w Mirmiłowie??
Pamiętniczek Czesia i ja bym poczytała...
Jak dotuczę Felixa tak,żeby znowu miał pućki jak Cześ to pokażę:)
Za to patrzę właśnie na Fionę i chyba...będziemy się odchudzać.
Matko, to na leżąco wygląda tak: płaski łepek, wór, a potem ogon. Z wora gdzie niegdzie wystają jakieś łapki!
Ta dziewczynka kocha jeść.
Za nic ma to, co jej MAMA mówi o zgrabnych kotkach.
Gdzie ja na nią ubrania dostanę , no pytam GDZIE!?!