Jest jak było. Czekamy. Obserwujemy.
W gabinecie wet nie mógł zwichnąć rzepki, widocznie Hestia tylko sama to umie, jak źle stanie (a ja muszę nastawiać, brrr!)
Ponieważ to zdarza się sporadycznie, mam obserwować, zapisywać zwichnięcia i patrzeć, czy częstotliwość się nie zwiększa.
Generalnie razem z wetem nie chcemy jej kroić, jeżeli nie będzie potrzeby, i tu jesteśmy zgodni. Z tym akurat się nie pali, bo Hestia nogę używa, mięśnie nie są zwiotczałe, luzów nie ma. Możemy poczekać jeszcze te parę tygodni, aż się wszystko ustabilizuje, chyba że (odpukać!) zwichnięcia będą częstsze.
Może wyszłam na histeryczkę, ale widok i nastawianie zwichniętej rzepki nie są tym, co lubię najbardziej
W każdym razie nerwicę mam jak w banku, przedwczesną siwiznę i zawał w kwiecie wieku też - te huśtawki dobrych i złych dni mnie wykończą
Czyli kciuki nadal potrzebne
