Pixi czuje się dobrze. Na ranem szalała jak zwykle, łazi za mną, gada, jak widzi, że zmierzam w kierunku kuchni to się zrywa bo może będzie
karmione . Leży rozwalona, wyciągnięta, brzusio daje sobie dotykać i miziać, więc raczej ją nie boli. Gdyby była osowiała, smutna od razu leciałabym do weta. Póki co od popołudnia zjadła ok.60g wołowiny w kilku małych porcjach do tego dwie dawki Smecty i jak na razie żadnych gwałtownych reakcji nie było. Drze się tak o żarcie, że chyba ją słychać piętro niżej

.
Revontulet czyli Twój Fiodor ma tak jak moja Lola. Ona też długi czas miała nieciekawe urobki, częstotliwość była normalna, jej samopoczucie również, ale ona ewidentnie nie toleruje gotowych karm jako podstawę żywienia i tyle. Mogą być najlepsze i najdroższe, a i tak jej flaczki tego nie akceptują. Owszem od czasu do czasu garstka chrupek czy jakaś mokra karma są ok i nic się nie dzieje, ale jak jadła to codziennie to bez przerwy miała jakieś sensacje.
Znam Pro-kolin, Mila to kiedyś dostała, boszzz do dziś mam ślady na ścianie tak ją zapluła

, nie da się tego zmyć, a jak próbowałam zamalować to i tak ślad wylazł

. Zapluła mnie, siebie, ścianę, dostała szału i latała po mieszkaniu z obłędem w oczach

. Jeśli Tobie udaje się to podać bez ofiar to naprawdę szczerze podziwiam, ja się dość szybko poddałam

.