Witam wszystkich i moją córkę też. Przepraszam, że nie pojawilam sie wczoraj na forum po wizycie u weta ale naprawdę nie byłam w stanie. Widzę, ze dobre duszyczki w postaci Olesi i Vadee wspomniały na forum, że u Milusia tym razem to nie płucka

Ale okazało się, że to zapalenie uszu(nie mam pojęcia skąd). Miluś miał stan podgorączkowy i przy dotykaniu uszu szalał. Nie muszę chyba opowiadać co działo się u lekarza - było ciężko i głośno. Ale pacjent dostał do uszu krople (u lekarza) i posostałe do zakrapiania w domu. Wydawało się, że jest o.k. ale ...nie w przypadku Milusia. Po powrocie do domy kot tak trzepał uszami i się drapał bez opamiętania jakby oszalał. No więc ja za telefon i pytam lekarza, czy może te krople go uczulają i słyszę, że one są między innymi przeciwświądowe
No i zaczęła się moja upojna noc obserwacji Milka. Ok. 2 w nocy kot był tak rozpalony, że jak go wzięłam na ręce to był całkiem bezwładny
Z samego rana kota w samochód i jedziemy do następnego lekarza - tym razem do dr Borkowskiej. Chciałam mieć diagnozę dwóch rożnych lekarzy aby wykluczyć pomyłkę. A poza tym bałam się, że we wtorek (święto) nie będzie dostępu do żadnego z lekarzy leczących Milusia. Na szczęście dr Borkowska po obejrzeniu zdjęć rtg też wykluczyła odmę, potwierdziła, że to stan zapalny uszu (ale w środku uszu jest o.k.) i poleciła te same krople. Zresztą Miluś u pani doktor jakby nagle ozdrowiał no i zachowywał się bardzo grzecznie (tylko troszkę powarkiwał dla fasonu). Czarodziejka jakaś czy co?
Dziękuję wam kochane dziewczyny z kciuki za nas
I jeszcze jedno: cieszcie się i doceniajcie fakt, że macie zdrowe zwierzaczki i nawet jeśli czasem niedomagają to do diagnozy wystarczy jeden lekarz a nie tak jak w przypadku Milusia minimum dwóch a czase trzech.